czwartek, 31 października 2013

Historia pewnej miłości ,,Cukiernia''

Rano, gdy się obudziłam, przez myśl przemknęła mi myśl, że to wszystko to tylko sen. Wstałam, umyłam się, zjadłam śniadanie i usiadłam przed komputerem. Miałam jedną wiadomość. Czyżby to był Mateusz?...
Nie,... to tylko Zośka. Napisała do mnie:
- I co napisał do Ciebie?
- Nie, nie napisał, dał sobie ze mną spokój, ale nie psuj mi humoru. Tak, wiem, wiem, mówiłaś, że będę żałowała, ale co zrobić? Już za późno...- odpisałam
- Ok, to co idziemy na miasto? Muszę kupić sobie buty do sukienki, a przy okazji może wstąpimy gdzieś na duże lody? No wiesz, takie na poprawę humorku.. :)

- Spoko, to przyjdę po ciebie o 13.00, może być?
- Ok, czekam, pa, pa :*
- Pa :*
I tak właśnie wyłączyłam komputer i poszłam przygotować się na wyjście. Wstałam o 11.36, więc nie miałam aż tak dużo czasu na przygotowanie. Chciałam jeszcze zdążyć umyć włosy, i zrobić jakiś delikatny makijaż.
.........
Tak więc po wszystkich zaplanowanych przeze mnie czynnościach, byłam u Zośki już za dziesięć 13.00.
Wybrałyśmy się na miasto. Wchodziłyśmy do wszystkich sklepów, jakie mijałyśmy, nawet kupiłam sobie bluzkę z bardzo fajnym nadrukiem, tak na pocieszenie. Zośka jak zwykle nie mogła zdecydować się na żadne buty. Każde miały jakieś wady. Jedne za duże, inne za małe, te mają za dużo cekinów, a te za mało, te wcale się nie prezentują, a te wyglądają za biednie, i tak w kółko. W końcu wybrała jedne z tych dziesiątek, jakie tego dnia obejrzałyśmy.
- To co teraz na lody/?- zapytała Zośka
- No pewnie, po tym wszystkim muszę się jakoś rozluźnić.- odparłam
Poszłyśmy do cukierni z najlepszymi lodami i ciastkami w mieście. Kupiłyśmy sobie lody i usiadłyśmy na zewnątrz. Jak zwykle przegadałyśmy chyba ze dwie godziny, kupując w międzyczasie dodatkowe słodycze.
- Jak ja będę wyglądać?- Spójrz na mnie, będę gruba, chociaż, nie, Ja już jestem gruba- mówiłam
- Przestań, ty wcale nie jesteś...Ej, Anka, mamy inny problem, trochę gorszy od naszych grubych ud.- Mówiła Zośka z dziwnym spojrzeniem..
- O co Ci chodzi?
-Odwróć się.
No więc miałam już dość tych jej żartów, jeszcze w ty momencie, gdy ja żałowałam, że straciłam szansę na prawdziwego chłopaka. No ale co, odwróciłam się.. A tam co zobaczyłam? Znaczy kogo?.. W naszą stronę szedł ulicą Mateusz!!! Co prawda nie wiem czy nas widział, ale ja automatycznie odwróciłam się i zaczęłam zakrywać twarz.
- Anka, co ty robisz? Oszalałaś,? Gadasz, że tak bardzo żałujesz, że dałaś mu kosza, a gdy Bóg daje Wam szansę porozmawiania, to ty znowu uciekasz...Weź się w garść, dziewczyno, bo jak tak będziesz robić, to ty nigdy nikogo nie znajdziesz.
Słowa Zośki uderzyły mi do głowy. Faktycznie, gdybym teraz zmarnowała tę szansę, to nie wybaczyłabym sobie tego. Postanowiłam usiąść normalnie i odsłonić twarz. Mateusz dziwnym trafem przyszedł do tej samej cukierni. Nie zauważył nas, i zajął jakieś miejsce przy stoliku w kącie, po czym wyciągnął laptopa, i zaczął w nim serfować. Kiedy przyszedł kelner, Mateusz zamówił coś u niego, i jego wzrok na moment skierował się na mnie, lecz gdy uświadomił sobie, że ja to ja, to wrócił tym wspaniałym wzrokiem do mnie. Nie macie pojęcia jaki on jest przystojny!! Patrzyliśmy się na siebie, tak długo, aż nie uśmiechnęłam się do niego i nie pokiwałam ręką,  wtedy on wstał i skierował się w stronę naszego stolika.
- Idzie tu!- szepnęłam do Zośki.
- To niech idzie, ja może pójdę do WC, zaraz będę.
- Ok, tylko mnie nie zostaw tutaj.. - zaśmiałam się
Zośka odeszła od stołu, a ja przyciągnęłam do niego wzrokiem- Mateusza.
- Hej tajemnicza osóbko- miło mi Cię znowu widzieć.- uśmiechnął się
- Hej studencki podrywaczu- odparłam
- Oj tam zaraz podrywaczu.. Widzę wypad z przyjaciółką... Ślicznie dziś wyglądasz, jeszcze ładniej niż wczoraj.- tutaj wziął moją dłoń i ją pocałował.
- Heh..dzięki, tak jestem tu z przyjaciółką, może zechcesz się przysiąść?- W sumie to nie mam już pracy, gdy Cię zobaczyłem.
- A co robiłeś?
- Nic ciekawego, takie tam bzdety na studia. Jeżeli jesteś tu  z przyjaciółką to może  zgodzisz się przyjść tu kiedyś ze mną?-zapytał patrząc się w  moje oczy.
- Proponujesz mi randkę?- zaśmiałam się
- Próbuję zaprosić Cię na koleżeńskie spotkanie. No chyba, że zgodzisz się żeby to była randka.
- Okej, to w takim razie nie ma sprawy, w poniedziałek o 15.00 tutaj? Kończę lekcje o 14.30, więc na 15.00 powinnam zdążyć. Niech to będzie randko-spotkanie- zaśmiał się ze mnie, ale nie odrywał ode mnie wzroku.
- Dobra to o 15.00 tutaj. Będę czekał. A gdzie podziała się Twoja koleżanka?
- Zośka? Jest w toalecie. Trochę długo jej nie ma....
Za moment jednak otrzymałam sms'a od Zośki z wieścią, że jej mama jechała do Warszawy do jej brata i po drodze ją zabrała. Oczywiście nie zapomniała życzyć mi ,,udanej randki''.
Powiadomiłam Mateusza o tym, że Zośki już nie będzie.
- Oj szkoda, ale w takim razie może uda nam się jeszcze dziś gdzieś wyskoczyć?
- W sumie to nie wiem....- Mówiłam niezdecydowana..
- No chodź zobaczysz, że nie będziesz żałowała tego straconego czasu. Co lubisz robić? Kino? Pewnie, nie bo nudno.. Powiedz mi tylko co lubisz, a resztę zostaw Mi.- Nalegał Mati. Widziałam w jego oczach, że bardzo mu zależy, żeby gdzieś mnie zabrać.
- Ok, niech Ci będzie, To może łyżwy?
- Wspaniały wybór, to co zbieramy się? Zabiorę tylko swoje rzeczy i możemy jechać. Mam za rogiem samochód, więc nie trzeba będzie się wlec autobusem.
Zrobiliśmy więc tak jak mówił chłopak. Kiedy doszliśmy do jego samochodu, ten otworzył mi drzwi i powiedział: ;;zapraszam ślicznotkę''. Czułam się wspaniale, w końcu zabiegał o mnie ktoś porządny. Jego samochód był naprawdę ładny. Białe audi, które wielkością zbliżone było do jeep-a. Przez drogę kątem oka widziałam, że Mateusz zerka na mnie co jakiś czas. Jednak ja nie odważyłam się spojrzeć na niego ani razu, chociaż bardzo mnie korciło. W końcu dojechaliśmy. Mateusz znowu w zabójczym tempie otworzył mi drzwi i podał rękę, pomagając wysiąść z jego bardzo pokaźnego auta.
Poszliśmy na lodowisko i wypożyczyliśmy łyżwy. Oczywiście chłopak nie pozwolił mi zapłacić za swoje łyżwy i wejście na lodowisko, chociaż to było zaledwie kilka złotych.
Kiedy stanęliśmy na lodzie chłopak pokazał jak fantastycznie jeździ na łyżwach- ciągle się wywracał. Osobiście uważam, że udawał, bo w pewnym momencie złapał mnie za rękę, i prosił o pomoc.
Było cudownie- Mimo, że Mateusz nie za bardzo umiał jeździć, to i tak bardzo mi się podobało. Przez cały czas trzymał mnie za rękę. Raz nawet podczas jego upadku pociągnął mnie za sobą i wylądowałam na nim. Tak się śmialiśmy, że nie miałam siły wstać. Nasze twarze oddzielały zaledwie centymetry. W pewnym momencie uciszyliśmy się i patrzeliśmy się na siebie, wtedy Mateusz odezwał się:
- Jesteś wspaniałą dziewczyną, dzięki, że zgodziłaś się spędzić ze mną trochę czasu. Mam nadzieję, że nie jest on zupełnie zmarnowany?
- Ja wspaniała? No coś ty.. A czas wcale nie jest zmarnowany. Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś, przynajmniej poćwiczyłeś jazdę na łyżwach.
Mateusz nie odezwał się tylko dotknął mojego policzka i odsunął z niego włosy. Teraz czułam jak się rumienię, i postanowiłam wstać.
Gdy wstałam, pomogłam również Mateuszowi. Spojrzałam, która godzina, a na zegarku 18.00. ,,Matko jak ten czas szybko zleciał''-pomyślałam.
- Powinnam już lecieć do domu- powiedziałam patrząc na chłopaka.
- Szkoda, ale okej, zawiozę Cię do domu.
- Oki
I tak właśnie ruszyliśmy do domu. Przez całą drogę śmialiśmy się z tego co działo się na lodowisku. W końcu dojechaliśmy. Zanim wyszłam z auta Mateusz zapytał:
- Poniedziałek nadal aktualny?
- No pewnie- uśmiechnęłam się i wyszłam z samochodu, machając odjeżdżającemu Mateuszowi.


Kolejna część gotowa, niedługo będzie następna, zapraszam :D



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz