sobota, 27 grudnia 2014

Drugie szczęście- Rozdział 18

 Rozdział 18


Czas opuścić dom


Po niecałych dziesięciu minutach cała trójka była w domu Jam.
- Nie no ty to jesteś kierowca.- Anna udawała, że nie może utrzymać równowagi.- myślałam, że w końcu mnie gdzieś zgubisz.- spojrzała na siedzących obok siebie Jam i Harrego, którzy wyraźnie nie mogli wytrzymać ze śmiechu.- No co się śmiejecie? Następny razem ja prowadzę.!
- Jak ty siostrzyczko poprowadzisz, to ja nie wiem ile czasu będziemy jechali.- znów napad śmiechu.
- Ty nie bądź taka mądra, bo zaraz powiem mojemu nowemu koledze, jak to kiedyś wpadłaś do rowu...- śmiech nie pozwalał jej dokończyć, a Harry zwrócił wzrok na wyraźnie spoważniałą Jam.- Jak, jak..haha, jak wpadłaś do rowu rowerem.
- Nawet nie próbuj!- rzuciła w nią poduszką.
- Okej, ale następnym razem ja prowadzę?
- Stoi. Tylko zamknij dziób.
- Ej, ej- wtrącił się męski głos- a może ja chcę tego posłuchać?
- Nie chcesz!
- Chcę!
- Nie chcesz!- sprzeczaliby się tak w nieskończoność, gdyby nie Ann.
- Przepraszam, a może ja zadecyduję? Otóż uważam, że Harry....tum-tu-du-duuuuum-podśmiewała- chce to usłyszeć!- przybili sobie piątkę.
- Daj spokój Anka, to było dawno i nieprawda, chcesz żebym ze wstydu zaczęła się rumienić?
- Z rumieńcami Ci to twarzy.- znów się wtrącił.
- Okej, wygraliście, dwóch na jedną. Nawet ty Ann/...? To może ja pójdę wstawić wodę na kawę, a wy się ze mnie śmiejcie.
Od razu, gdy Jam wyszła z pokoju, Ann rozpoczęła historię.
- Kiedyś, jak miałyśmy coś po 17 lat, znaczy Jam miała 17, a ja 19, mama wysłała nas do sklepu. Oczywiście żadnej się nie chciało, a rower był tylko jeden, tak więc stwierdziłyśmy, że pojedziemy obie. Ja miałam prowadzić, a Jam siedziała na ramie, bo nie było siodełka. Tego dnia był straszny wiatr, sama ledwo dawałam radę, żeby utrzymać równowagę. Do sklepu dojechałyśmy bez problemu, mimo, że jechałyśmy bardzo wolno, dlatego teraz się śmieje, że prowadzę w zółwim tempie.- zaśmiała się- Ale nie o to chodzi. W drodze powrotnej wymyśliła sobie, że będzie prowadzić, a ja pojadę na ramie. Nie chciałam się zgodzić, bo wiedziałam, że jest ciężko, i skoro ja miałam problemy to, to taka drobinka jak ona też je będzie miała. Ale czego się nie robi dla siostry... Zamieniłyśmy się miejscami. Jam na siodełku pedałowała, a ja na ramie.- Harry już zaczął się śmiać.
- Wyobrażam sobie jak to wyglądało.
- Żebyś jeszcze to zobaczył...budziła w nim ciekawość.- Na czym to ja skończyłam? A tak, wracałyśmy do domu. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ostatni zakręt przed domem. Chciałyśmy skręcić w lewo, wiatr nam nie pozwalał, ale Jam używała wszystkich sił, żeby zwrócić kierownicę w wybranym kierunku. W końcu udało się, ale w tym momencie obok przejechał ogromny tir, a wiatr buchnął ze wzmożoną siłą. Kierownica jeszcze bardziej skręciła w lewo. Byłam tak zestresowana, że udało mi się wyślizgnąć z tej ramy. Pomijając fakt, że zdarłam sobie plecy, to wszystko było ze mną w porządku.- śmiała się- Ale Jam...
- Wjechała do rowu?- dokończył za nią Harry .
- Dokładnie!  I to jeszcze rowu, w którym były kolce!- Trzymaj mnie, bo ja się nigdy nie przestanę śmiać.
- Genialne! Nawet nie wiesz ile bym dał, żeby to zobaczyć.
- Ile?- krzyknęła z kuchni Jam.
- Ile byś chciała!
- Okej, to  ja się zastanowię ile chcę,a wy chodźcie do kuchni na kawę!
- To niezłą miałaś przygodę..- mówił, mieszając napój.
- Ty nigdy nie miałeś przygód?
- Miałem, ale aż tak interesujące.- ugryzł ciastko.
- Tak? Opowiedz coś- nalegała Ann.
- Nie wiem..., może to jak kiedyś miałem iść do szkoły, ale nie za bardzo mi się chciało, więc rzuciłem się do kałuży. Wróciłem do domu i powiedziałem mamie, że potknąłem się i wpadłem, no i nie zdążę do szkoły. Więc tego dnia był luzik.
- Nie wierzę- Ann zrobiła się poważna i wytężyła oczy, tak, że ledwo jej nie wypadły.
- Mówiłem, że to nie jest śmieszne.
- Nie, nie o to chodzi.
- A o co?
- Jam jak była młodsza zrobiła dokładnie to samo! Czy wy się nie zmówiliście? Może jakaś telepatia?..- spojrzała na sufit i zamyśliła się.
- Niesamowite. Może żadna telepatia, a przeznaczenie?- szepnął Ann na ucho.
- Co tam szepczecie?
- Nic kochana, tylko, że: JEST JUŻ PÓŹNO!- wyskoczyła zza stołu i pospiesznie ubierała płaszcz.
- Spokojnie, która jest?
- Po czwartej, a ja Zosię muszę o wpół do piątej odebrać.
- Przyjedziesz z nią do nas?
- Nie, wiesz co będę jechała do siebie, bo jeszcze akta na jutro muszę przygotować.
- Szkoda... Dziękuję za odwiedziny, mam nadzieję, że częściej będę miała takie niespodzianki. A właśnie, zastanów się nad propozycją mieszkania u mnie. Będziesz mogła sprzedać te swoje mieszkanie i żyć w porządnym domu.
- Nie przesadzaj, nie przesadzaj- próbowała uciec od tematu.
- Obiecaj, że się zastanowisz.
- Dobrze, ale nie obiecuję, że się zgodzę.- szły w stronę wyjścia.
- A, właśnie, zapomniałabym. Bobik!
- Racja, spakowałaś go?
 - Chwilka, zaraz polecę do łazienki.
- Bobik!-wołała Ann. Już po chwili pojawił się u jej stóp. Kobieta podniosła go.- To co jedziemy do domu.
Jam wróciła z łazienki.
- Proszę, tutaj jest wszystko co miałam, gdyby w razie coś jeszcze było to Ci podwiozę.
- Jak? Nie kupiłaś jeszcze samochodu.- zaśmiała się Ann.
- A no prawda.. Ale mam Paul'a, albo Harrego.
- Wolę Harrego, przyjedźcie do mnie kiedyś razem.
- Nawet nie znasz Paul'a, jak możesz mówić kogo wolisz?
- Dobra, zostawmy temat, czekam na was.
Pożegnały się. Jam przytuliła psa: ,,Bądź grzeczny"- dorzuciła.
- Nie pożegnałam się z Harrym! Harry!- krzyczała- do zobaczenia!
- Do zobaczenia! Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy!
- Czy on Ci wpadł w oko?- pytała Jam.
- Żartujesz? Słońce, on jest Twój. Paaaa.- wyszła.
Jam wróciła do kuchni.
- Fajną masz tą siostrę.
- Wiem, wiem. Kochana jest,
- Naprawdę chcesz oddać jej dom?
- Chcę, mówiłeś, że nie powinnam się go pozbywać, więc co w rodzinie, to w rodzinie, co nie?
- Myślę, że to świetny pomysł. Świetna siocha na miejscu, a no i równa babka z niej.
- Oj, wyczuwam, że Liv nie ma z nią szans?- zadała prowokujące pytanie.
- Nie żartuj maleńka. Liv to Liv, ty to ty, a Ann to Ann.- Odpowiedział, ale Jam w ogóle nie wiedziała, o co mu chodziło.
- A z tą kałużą, to serio też się w nią rzuciłaś, żeby nie iść do szkoły?
- No, nie mogę uwierzyć, że ty też...- spojrzeli na siebie.- chcesz jeszcze kawy?- zmieniła temat, myśląc, że ten wzrok sprawi, iż się rozpłynie.
- Nie dziękuję. Ja już będę zmykał. Może zdążę jeszcze coś zrobić.- obdarzył Jam buziakiem i wyszedł.
- Do zobaczenia!
       Została sama, jednak była szczęśliwa, bo czy można sobie wymarzyć lepszy dzień niż ten, który przeżyła? Jasne, że nie, więc jak tu nie być zadowolonym? Czas leciał i leciał. Zanim Jam posprzątała po gościach już była 18. Rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
- Hej kochanie, jak idzie pakowanie?- Paul wszedł i uścisnął ukochaną.
- Cześć, a wiesz, że nawet nieźle? Spakowałam już wszystko, co potrzebuję, a reszta zostaje, może przyda się Annie.
- Jak to? Zostawiasz jej dom?
- Tak, chociaż ona nie chce się zgodzić, ale będzie musiała. Jak Ci minął dzień?
- Dobrze. Zaczęła się przerwa świąteczna, więc możemy rozpocząć cały zakupowy i przeprowadzkowy szał.- przytulił ją jeszcze mocniej.- to co, ja zacznę nosić kartony do samochodu.- puścił ją i podniósł pierwszy karton.
- Czekaj, pomogę Ci.
- Żartujesz? Siadaj i czekaj aż skończę.- Wskazał jej fotel, okryty folią.
- Zawsze już będziesz taki dominujący?- uśmiechnęła się.
- Skoro Ci się podoba...- w tym momencie zrobił unik. Gdyby nie to, dostałby w głowę jakimś nieokreślonym przedmiotem.
W końcu wszystko zostało przewiezione do nowego mieszkania. Jam zamknęła drzwi na klucz i stanęła przed budynkiem.
- Piękny dom. Mam nadzieję, że posłuży komuś innemu.- wsiadła do samochodu.

   Tymczasem do pani Gerber znowu przyszła niemiła blondynka.
 

sobota, 13 grudnia 2014

Drugie szczęście- Rozdział 17

Rozdział 17


Przyjeżdża Anna i poznaje Harrego.


Za oknami zaczęły pojawiać się pierwsze płatki śniegu. Nocne lampy oświetlały je i eksponowały ich urok. Tego roku biały płaszcz pojawił się bardzo wcześnie, bo już pod koniec listopada. Wiatr zaczął ustępować miejsca mrozowi, a ludzie otuleni po uszy w ciepłe ubrania wychodzili z mieszkań tylko w ostatecznej sytuacji. Prawdziwa zima szła wielkimi krokami, a razem z nią święta, prezenty i przeprowadzka Jam. Nie było jeszcze omówionych szczegółów, ale decyzja podjęta. W końcu czego nie zrobi się dla miłości?
- O matko!- krzyknęła, jakby przyśniło jej się coś strasznego.- usiadła na łóżku po czym spojrzała na Bobika, który właśnie się obudził i podbiegł do swojej pani, aby polizać ją na przywitanie.
- Bobik, kochany, co ja z Tobą zrobię? Przecież nie zostawię Cię tutaj samego. Jeny, kompletnie zapomniałam.- zakłopotana rozmyślała, jak wyjść z problemu.- myśl Jam, myśl- powtarzała w kółko podnosząc ubrania rozrzucone dookoła łóżka.

sobota, 6 grudnia 2014

Drugie szczęście- Rozdział 16

         Film był naprawdę świetny. Obsada, akcja i muzyka warte Oscara. Brad Pitt i Angelina Jolie w roli kochanków to strzał w dziesiątkę. Jam nie wyłączyła swojej uwagi ani na chwilę, a to było naprawdę wielkie osiągnięcie, bo większości filmów nie pamięta tuż po ich obejrzeniu. Paul miał te same odczucia. Chociaż nie był jakimś wielkim fanem komedii romantycznych, to ta przypadła mu do gustu. Przez cały film siedzieli grzecznie w swoich fotelach, trzymając się za ręce i od czasu do czasu wymieniając życzliwe spojrzenia.
- O co ci chodzi? Dlaczego nadal za mną chodzisz?- krzyczała Angelina, filmowa Carla
- Bo Cię kocham.- równie głośno odpowiedział Joseph, stojąc przed swoją ukochaną.
- Mnie nie można kochać! Wszystkim psuję życie, a do tego przeze mnie straciłeś narzeczoną! Nie powinieneś teraz przeżywać rozstania? Tak, wiem pocałowałam Cię na Twoim wieczorze kawalerskim, ale to nie znaczy, że Cię kocham.

niedziela, 30 listopada 2014

Drugie szczęście- Rozdział 15


Rozdział 15

 Śniadanie?

- No, no, szykuje się wielka niespodzianka- zaczął Harry, po dość długiej ciszy.
- Niespodzianką, to byłeś ty, a na dziś już chyba wystarczy.- odpowiedziała
Harry słysząc te słowa, poczuł jakby kamień spadł mu z serca. Nic już nie powiedział, lecz podszedł do pięknego ,,dywanu" kwiatów i zaczął je zbierać.  Nie musiał długo czekać, żeby Jam mu pomogła.
- Ciekawe kto Ci to przygotował.- mówił nieco tajemniczym głosem.
- No ja chyba wiem kto.- spojrzała na niego z ukosa. Była pewna, że to zasługa Harrego, no bo przecież jak to możliwe, że tak po prostu spotkała go niedaleko swojego domu po dość długim czasie, a pod jej domem ni stąd, ni zowąd zalega mnóstwo kwiatów.

piątek, 21 listopada 2014

Drugie szczęście- Rozdział 14


 Rozdział 14

Wróciłem!


Zegar wybił 17.00. Na ulicach zaczęło robić się pusto, gdyż z każdym dniem coraz prędzej było ciemno. Wielkimi krokami nadchodził zimny listopad. Ludzie wyciągali ze starych szaf grube, ciepłe ubrania. Powoli można było widzieć w mieście małe puchate kulki, którymi były dzieci owinięte z każdej strony szalikiem, przez swoich kochających rodziców. Wszystko to dla ich dobra, ponieważ w dzień faktycznie było coraz zimniej, a wiatr szukał każdej drogi, każdej luki, aby wedrzeć się pod ubranie i przeszyć dreszczem jakiegoś bezbronnego osobnika. Tego dnia w mieście był duży ruch.

piątek, 14 listopada 2014

Drugie szczęście- Rozdział 13


 Rozdział 13

Poznajemy Łucję- dawną miłość Paul'a


Nazajutrz Jam wyszła wcześnie do pracy. Po drodze wstąpiła do pani Gerber, żeby pomóc jej w wymianie kwiatów w sklepie. Trzeba było wszystkie wynieść, umyć wazony, wymienić wodę i poukładać świeże rośliny.
-Dziękuję kochana, co się należy?- dziękowała starsza pani.
- Ależ nic, polecam się na przyszłość. Chociaż... -zawahała się dziewczyna
- Tak?
- Jest jedna rzecz, w której z chęcią przyjęłabym pomoc.
- Bobik?- zapytała Gerber, jakby czytała w jej myślach.
- Pani to powinna zostać wróżką.-zaśmiały się- czy to nie będzie problem?

sobota, 18 października 2014

Drugie szczęście - Rozdział 12

 Rozdział 12

Liv wszystko psuje, ale nie tylko ona....


Harry wszedł bez pukania. Już po kilku krokach ujrzał swoją przyjaciółkę siedzącą na kanapie. Nie podszedł od razu. Popatrzył chwilę na jej sylwetkę i lśniące włosy po czym zapytał:
- Jestem. Co się stało?
Jam odwróciła się, aby ujrzeć mężczyznę. Bez słowa wstała i zbliżyła się do niego. Znajdowali się od siebie w odległości jednego kroku.
- Skąd te łzy? - Nie było słychać odpowiedzi. Kobieta wbiła tylko w niego swój wzrok. Mogliby tak na siebie patrzeć całą wieczność. W końcu mężczyzna zrobił pierwszy krok i przytulił zapłakaną przyjaciółkę.
- Czy możemy jednak nigdzie nie wychodzić? Wolę posiedzieć w domu.- Usłyszał tylko zachrypnięty głosik.

sobota, 30 sierpnia 2014

Drugie szczęście - Rozdział 11


 Rozdział 11

Siostra Paul'a i cała historia układa się w całość


 - Y.y.yy. Jam? To ty? Czyli to ty jesteś wybranką serca mojego brata?
Brata? Jakiego brata?- pomyślała Jam
- Liv? Nie spodziewałam się Ciebie i to akurat tutaj. Nigdy bym nie pomyślała, że jesteś siostrą Paul'a.
- A ja nie domyśliłabym się, że to akurat ty zajęłaś miejsce jego byłej żony. Wejdź, proszę, Paul nakrywa do stołu.
Jam nie protestowała, wytarła buty i weszła do przedpokoju pewnym krokiem.
- Rozgość się. Czekamy w kuchni.- Liv wyszła, a jej koleżanka z pracy nadal nie potrafiła odnaleźć się w tej całej sytuacji. Wychodzi na to, że ta kobieta zdobyła serce nie tylko Harrego, ale również Paul'a- jako jego siostra. Nie ważne, że to siostra, ale jest z nim blisko. Któż by pomyślał, że będzie ona miała tak dobre kontakty z facetami, na których zależało Jam? Ta z kolei zazdrościła swojej koleżance.

piątek, 22 sierpnia 2014

Drugie szczęście - Rozdział 10

Rozdział 10

Paul przedstawia kogoś Jam


 - Dzień dobry !- krzyczała Anna już w drzwiach wejściowych. Nie czekała, aż ktoś je otworzy, bo przecież odwiedziła swoją własną i najukochańszą siostrę.
- Mamusia!!- krzyknęła Zosia i pobiegła do swej matuli.
- Cześć kochana. Co słychać? Zaparzę Ci kawę i w końcu pogadamy. - Jam przywitała siostrę
- Dobrze, a co u was? Mała była grzeczna?
- Oczywiście, ani jednej sytuacji, w której byłabym na nią zła. Masz najgrzeczniejszą córkę na świecie. Kiedy kobiety rozmawiały o Zosi, ta udawała, że tego nie słyszy, ale uśmiechała się i siedziała prościutko. Po prostu była zadowolona, że została pochwalona.

piątek, 15 sierpnia 2014

Drugie szczęście - Rodział 9

Rozdział 9

Niespodziewana wizyta


Zosia jadła, a Bobik zasnął. Jam bardzo powoli skierowała się w stronę drzwi, za którymi stał niespodziewany gość. Zanim jednak je otworzyła, spojrzała przez wizjer. W pierwszym momencie nie dowierzała własnym oczom. Przetarła je dla lepszej widoczności i ponownie użyła wizjera. Doszło do niej, że się nie myli i przed jej drzwiami we własnej osobie stoi sam Paul. Skąd on tutaj się wziął? Jam zastanawiała się czy mu otworzyć, czy udać, że nikogo nie ma w domu. Przecież mówiła mu, że sobie poradzi. Dziewczyna kolejny raz spojrzała na mężczyznę przez sztuczne ,,oko". Stał on jakiś krok od drzwi i czekał, aż ktoś mu je otworzy. Obok niego stała malutka istota, która trzymała swego opiekuna za rękę.

niedziela, 10 sierpnia 2014

Drugie szczęście - Rozdział 8

Rozdział 8

Czyżby to była zazdrość?

W drzwiach słychać było dźwięk przekręcanego klucza. Harry, kiedy przyjechał zamknął je od środka. Nie minęła minutka, gdy Jam weszła do salonu.
- Hej Harruś, już wróciłeś? I jak co tam udało się załatwić?
- Cześć, cześć. Wszystko w porządku, Bobik został na obserwacji do jutra, więc trzeba będzie po niego jechać. Poza tym jak było na randce?
- Ojej, mam nadzieję, że nic poważnego się nie dzieje. Pojadę jutro po niego z samego rana. Na randce? Było bardzo, ale to bardzo ciekawie. Nie uwierzysz, ale w końcu mnie pocałował ! Wiesz, że on myślał, że ja i ty...? No wiesz?- śmiała się tak głośno, że myślała iż Zosia się obudziła. Po sprawdzeniu tego podejrzenia doszła do wniosku, że jednak dalej smacznie śpi.

środa, 6 sierpnia 2014

Drugie szczęście - Rozdział 7

Rozdział 7

Miłosne zamieszanie i wypadek Bobika

              Po miłym wieczorze Harry odwiózł Jam i jej siostrzenicę do domu. Mała od razu zasnęła biorąc ze sobą do łóżka nową lalkę. Stary miś poszedł w kąt. Jednak małe dzieci tak mają. Potrafią bawić się jedną zabawką, dopóki nie dostaną nowej. Wtedy to, stara już się dla nich nie liczy i tylko ta ,,lepsza" jest dla nich całym światem. Oczywiście w końcu nadejdzie również kres i tej ,,lepszej", kiedy zostanie wymieniona na lepszy model. Kiedy Zosia zasnęła, Jam posprzątała zabawki, które były porozrzucane na podłodze przestronnego salonu. Kobieta unikała posiadania zbędnych mebli, które tylko zajmowałyby miejsce. Po prostu kochała wolną przestrzeń. Teraz zamknęła drzwi od pokoju, w którym spała mała, i zdjęła z wieszaka smycz Bobika. Ten, szczęśliwy, że idzie na dwór skakał na nią jak oszalały. Zosia nie mogła szybko się obudzić, więc Jam miała dość dużo czasu na relaksujący spacer z psem.

środa, 30 lipca 2014

Drugie szczęście - Rozdział 6

Rozdział 6


Anna w tarapatach i jakże miły wieczór

    Zegar wskazywał już 16.16. W pierwszej chwili Jam pomyślała, że będzie miała 3 godziny szczęścia. Akurat za 3 godziny kończy pracę, więc może to będą jej najwspanialsze 3 godziny z życia wzięte?  Teraz kobieta siedziała w swoim fotelu i czekała na kolejnych pacjentów. O dziwo, tego dnia w przeciągu tych dwóch godzin pracy miała zaledwie czterech pacjentów. Tak więc dość mocno jej się nudziło.
        Zmęczona dzisiejszym dniem Zosia zasnęła. Jam położyła ją na lekarskie ,,łóżko" i przykryła kocykiem, który leżał w jej szafie od zawsze. Skąd tam się wziął? Nie wiadomo. Nawet Jam nie miała odpowiedzi na to pytanie. Po prostu kiedy zaczęła tutaj pracować kocyk już był. Kobieta wzięła go do domu i wyprała, po czym odłożyła do tej samej szafeczki, w której go znalazła. Do tej pory nie miała żadnej okazji, aby go użyć, jednak jak widać w końcu się przydał. Małej widocznie śniło się coś miłego, gdyż co jakiś czas uśmiechała się przez sen. Wyglądała wtedy naprawdę przesłodko.

wtorek, 29 lipca 2014

Drugie szczęście - Rozdział 5

Rozdział 5

 Bobik stwarza problem

        Przychodnia, w której pracowała Jam była niedaleko domu Paula. Dzięki temu 10 minut, które zostało jej do dyżuru w zupełności wystarczyłoby nie tylko na dojście i założenie fartuszka, ale również na zaparzenie dobrej kawy. Oprócz tej przychodni nr 6 w Rennes były jeszcze 4 inne. W tamtych jednak Jam nie chciała pracować, gdyż były trochę za daleko jej miejsca zamieszkania. Musiałaby wtedy jeździć przez pół miasta autobusem czy też tramwajem. Mieszkając na przedmieściach kobieta miała spokój jaki tylko można sobie wymarzyć. Każdego ranka śpiew ptaków budził ją do pracy, a przebijające się przez okno promienie słońca sprawiały, że dzień zaczynał się pięknie.

sobota, 26 lipca 2014

Drugie szczęście - Rozdział 4

Rozdział 4

Przypadek

Noc była piękna. Zero wiatru, a temperatura powyżej 20 stopni. Dom Jam położony był niedaleko głównej ulicy, gdzie w dzień bardzo często słychać przejeżdżające auta. Nocą jednak, to miejsce stawało się ciche i spokojne, jak żadne inne. Mimo, że Rennes było dość małym miastem(liczyło około 50 000. mieszkańców) to ludzie znali się przynajmniej z widzenia. Oczywiście, było też i tak, że ktoś kogoś nie znał. W końcu to 50 000 ludzi. Miasto na ogół było spokojne. Jeszcze nie zdarzyło się, aby doszło do jakiegoś poważniejszego przestępstwa, chociaż jak wszędzie drobne, albo trochę większe występki też się zdarzały. Policja była na straży 24/24.

czwartek, 19 czerwca 2014

Drugie szczęście- Rozdział 3

Rozdział 3

Urwanie głowy

W czwartek Jam obudziła się o 6.00. W końcu trzeba było wyprowadzić Bobika. Ogarnęła poranny zawrót głowy i już po godzinie była na zewnątrz. Dzień zapowiadał się ładnie. Mimo delikatnego chłodu, wychodziło piękne słońce. Bobik wybiegał się za wszystkie czasy, a Jam czytała książkę na parkowej ławce. Książka była o miłości- tak Jam to dziewczyna o bujnej wyobraźni. Kochała komedie romantyczne i książki z miłosnym wątkiem na pierwszym planie. Pogoda robiła się coraz ładniejsza, jednak trzeba było zbierać się do pracy.
- To co Bobik, dzisiaj twój pierwszy dzień. Do 16.00 masz chatę dla siebie. Tylko nie narozrabiaj za bardzo- powiedziała Jam kiedy wchodziła do domu po spacerze. Pies tylko zamerdał ogonkiem i pobiegł do swojego legowiska.

poniedziałek, 10 marca 2014

Drugie szczęście- Rozdział 2

Rozdział 2
   Julka i Bobik
Zegar wskazywał drugą. Dzisiaj James kończyła dość wcześnie. Każda środa jest takim miłym dniem. Dziewczyna siedziała na swoim lekarskim fotelu i wpatrywała się w otwartego laptopa. Szukała ogłoszeń ludzi, którzy chcieli oddać do adopcji psa. Tak, Jamie chciała zaadoptować psa. Mimo, że jako lekarz prawie cały dzień przesiaduje w przychodni, to od dziecka posiadanie psa było jej ukrytym marzeniem. Rodzice nie zgadzali się na czworonożnego przyjaciela,

piątek, 17 stycznia 2014

Drugie szczęście- Rozdział 1

Hejoo, chciałabym zacząć nowe opowiadanie. Będzie to coś nowego i tym razem o wiele dłuższego niż to co pisałam do tej pory. Na końcu dam Wam możliwość czytania w formacie pdf. Mam nadzieję, że spodoba Wam się nowa historia.

Rozdział 1
Poznajmy Jamies

Kolejny piękny, słoneczny dzień. Słońce zaczynało przebijać się przez horyzont. Na ulicach zaczęli pojawiać się pierwsi przechodnie oraz samochody, którymi kierowali ludzie jadący do pracy. Miasteczko było małe, zbudowane z wielu krętych, i dość długich uliczek, prowadzących do przeróżnych miejsc. Rennes- bo tak nazywało się owe miasto było bogate w przeróżne sklepy i punkty usługowe. Jeśli jakiejś niezadowolonej pani zachciało się poprawić fryzurę, mogła ona skorzystać z usług fryzjera. Jeżeli któryś z mężów poczułby ochotę na spędzenie wolnego czasu z kuplami przy piwie- mógł iść do baru.

sobota, 11 stycznia 2014

Szkolna miłość...cz.8

W Polsce byliśmy dość późno, bo dopiero około 19.00. Nie miałam na nic siły. Umyłam się i od razu poleciałam pod kołderkę, gdzie po krótkim czasie usnęłam.
Rano obudził mnie telefon. Kto dzwoni o tej porze? Nie spoglądając na ekran, odebrałam telefon.
- Halo?
- Siemka, co tam u Ciebie?- usłyszałam po drugiej stronie słuchawki
- Natan? Hej, a nic ciekawego, a co tak wcześnie dzwonisz?- wymamrotałam zaspana
- Tak Natan, a kogo się spodziewałaś? Księcia na białym koniu? Przecież już go masz. A jeżeli chodzi o porę to chyba coś Ci się pomyliło. Spójrz kochaniutka na zegarek.- Faktycznie spojrzałąm, a tam już 13 i kilka minut.

sobota, 4 stycznia 2014

Szkolna miłość...cz.7

Pierwszego dnia po zakończeniu roku rozpoczęłam pakowanie. Rodzice powiedzieli, że muszę zmieścić się maksymalnie we dwie walizki, bo sami też będą mieli ze dwie. Uzgodniliśmy, że zostaniemy tam dwa tygodnie. Dla mnie wspaniale- bo jedno z moich marzeń zostanie spełnione. Uczyłam się niemieckiego już dobrych kilka lat, i teraz nadarzyła się niezła okazja do sprawdzenia swoich umiejętności. Tego dnia dzwoniłam jeszcze do Natana, ale znowu nie odbierał. Pomyślałam, że mnie unika, ale z jakiego powodu?