piątek, 1 listopada 2013

Historia pewnej miłości ,,Magiczny Poniedziałek''

Hej, zapraszam na kolejną dawkę miłości, mam nadzieję, że wywrę na Was pozytywne emocje. Pozdrawiam, i zapraszam do komentowania.


Po powrocie do domu byłam przeszczęśliwa. Ciągle o nim myślałam. I tak minęła mi niedziela. Nadszedł poniedziałek. Obudziłam się i oczywiście jak zwykle załatwiłam poranną toaletę, zjadłam śniadanie i wykonałam lekki makijaż, po czym wyszłam do szkoły. Dzień jak każdy. Rano sprawdzian, a potem z górki. Przez cały dzień myślałam o spotkaniu z Mateuszem. Jak to będzie? O czym będziemy rozmawiać? Nie znałam odpowiedzi na te pytania. W końcu lekcje skończyły się.  Przy wyjściu złapała mnie Zośka.

- Hej, i jak gadałaś z nim?
- Gadałam, a nawet spotkałam..
- Serio? To opowiadaj!
- Zośka kochana, nie teraz okej? Bo za moment mam autobus, a jak już pewnie się domyślasz jestem z kimś umówiona..
- Coo?? Anka, no, no szybko Ci idzie.. To powodzenia, zadzwonię wieczorem, musisz mi wszystko opowiedzieć- powiedziała Zośka i poleciała do szatni.
Nie zdążyłam się z nią pożegnać, bo już jej nie było. Zabrałam więc torbę i wyszłam ze szkoły. Chciałam poszukać w torbie komórki, żeby sprawdzić ile mam czasu na dojechanie do cukierni. Nie patrzyłam pod nogi i szłam przed siebie, gdy w pewnym momencie wpadłam na kogoś. Od razu podniosłam głowę, i zaczęłam przepraszać, jednak po chwili zorientowałam się, że to jest znajoma postać... O matko, to był Mateusz!!! Tak, to był on.!, ale co on tu robił?
- Przepraszam,... To ty?- wykazałam mu swoim uśmiechem, że cieszę się z jego widoku, ale byłam zdziwiona.- Co ty tu robisz?- dodałam- przecież umówiliśmy się w cukierni..
- Nie szkodzi... Tak to ja, we własnej osobie.- wyszczerzył się i schylił, aby dać mi powitalnego buziaka w policzek- A to dla Ciebie- teraz wyciągnął zza pleców śliczną czerwoną różę.- A co do tego co tu robię, to nie mogłem się doczekać, aż Cię zobaczę.
- Och, dziękuję za kwiatka, a dlaczego nie mogłeś się doczekać?- zapytałam, gdy dał mi buziaka, który co prawda mnie zaskoczył.
- Uwierz mi żaden facet nie mógłby się doczekać spotkania z Tobą, jesteś wspaniałą i piękną dziewczyną.
- Eee tam... Gadanie.... - nie wiedziałam co odpowiedzieć, czułam, że robię się czerwona.
- A z tymi rumieńcami wyglądasz jeszcze lepiej.
- Okej, starczy tego gadania bo zaraz się tutaj spalę..-roześmialiśmy się- To co idziemy do cukierni?
- Gdybyś zaczęła się palić, na pewno bym Cię ugasił.- uśmiechnął się- Jeżeli chcesz to może być cukiernia.
- A co powiesz na zwykły spacer?- zapytałam
 Nie ma sprawy, chodźmy.- Mateusz złapał ode mnie ciężką torbę z książkami i przerzucił ją sobie przez ramię, po czym wykonał ruch zachęcający mnie do złapania go pod rękę.
Ruszyliśmy w stronę parku.
- Jesteś samochodem?- zapytałam, żeby nie było za cicho
- Tak, postawiłem go tuż za Twoją szkołą, a jak zleciał Ci dzień?- odpowiedział i przy okazji rzucił w moją stronę pytanie.
- Nie najgorzej, a ty miałeś dzisiaj zajęcia?
- Tak, ale tylko dwie godziny rano, potem byłem wolny i nie mogłem przestać myśleć o Tobie i o tym kiedy się spotkamy. Nie potrafiłem wysiedzieć w miejscu, więc po zajęciach pojechałem do biblioteki wypożyczyć książki, potem na myjnię, a kolejną godzinkę przesiedziałem przed Twoją szkołą w samochodzie i czytałem gazetę.
- No to miałeś wyczerpujący dzień...- uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego- serio czekałeś na mnie godzinę? Jak Ci się chciało?
- Racja był wyczerpujący, ale tylko pod tym względem, że nie mogłem Cię zobaczyć. A teraz jest to najwspanialszy dzień w moim życiu, no oprócz tego, w którym się poznaliśmy i byliśmy na łyżwach. A co do tej szkoły, to chciało mi się czekać, bo wiedziałem, że w końcu wyjdziesz z tego budynku i będę mógł wręczyć Ci różyczkę, taką śliczną jak Ty.
- Czyli przypominam Ci kwiata tak?- udawałam poważną- No to już wiem jak wyglądam, dzięki, że mi to uświadomiłeś- roześmialiśmy się oboje.- Serio nie masz dziewczyny? Taki idealny facet bez laski?- spojrzałam na niego,a on na mnie.
- Serio, serio. Po prostu nie chciałem chodzić z jakąś taką pierwszą spotkaną, tylko dlatego żeby tylko ją mieć. Szukałem takiej oryginalnej, odznaczającej się z tłumu.
- U mnie to samo. Do tej pory każdego spławiałam, bo albo za mało inteligentny, albo zwykły podrywacz.
- Mnie nie spławiłaś, mam to jakoś inaczej rozumieć?
Zaśmiałam się, ale nic nie odpowiedziałam.
Nasz spacer wydawał się taki krótki, a jednak zleciała prawie godzina. Zegarek pokazywał 15.33.
- Bolą mnie nogi- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Momencik, zaraz coś na to poradzimy- odpowiedział Mateusz, a po chwili złapał mnie na ręce i kontynuował spacer ,,powrotny''.
- Głuptasie, co ty robisz?- śmiałam się
- Nie mogę dopuścić do tego, żeby bolały cię nogi.- spojrzał w moje oczy, a miał je tuż przed swoimi.
,,Szliśmy'' tak aż do samochodu Mateusza. Kiedy już siedziałam poczułam ulgę, że w końcu siedzę. Za moment chłopak też wsiadł i zapytał czy nadal bolą mnie nogi. Odpowiedziałam, że nie, bo mnie uratował, ale jego na pewno bolą nie tylko nogi, ale i ręce. Oczywiście zaprzeczył i dodał, że dla mnie warto zrobić wszystko. Czułam się wtedy nadzwyczajnie, bo ktoś w końcu się o mnie troszczył, czułam, że komuś na mnie zależy.
- To co jedziemy gdzieś?- zapytał
- Nie mam siły..- odpowiedziałam patrząc się w jego oczy.
- A jesteś głodna?
Cały czas nie odrywaliśmy od siebie wzroku..
- W sumie coś bym zjadła...
- Okej.. - Mateusz odpalił silnik i ruszył. Jechaliśmy może z 10 minut i chłopak przystanął przy MC-driver. Miałam zamknięte oczy, bo poczułam się trochę zmęczona. słyszałam tylko jak Mateusz robi dosyć duże zamówienie. Po chwili odebrał je i znowu ruszył. Kolejna chwila jazdy i dotarliśmy do jakiegoś miejsca. Zatrzymaliśmy się i wtedy otworzyłam oczy. Byliśmy w miejscu, gdzie nie było ludzi.
- Gdzie jesteśmy?
- Niedaleko. 10 km za miastem. Myślałem, że przysnęłaś, bo tak cichutko jechałaś..
- Nie spałam, ale jestem trochę zmęczona.
- Mam jedzonko- pokazał paczki z fast-foodami i uśmiechnął się.- zakupiłem też kawę, dla wybudzenia ze zmęczenia- teraz sama nie wytrzymałam i roześmiałam się.
Już po chwili ,,samochodowy'' piknik był gotowy. Każde z nas zajadało się ,,niezdrowym żarciem'' i patrzeliśmy na siebie bez jakichkolwiek słów. Jadłam i nie mogłam nadziwić się co ja tutaj robię z takim przystojnym i mądrym facetem, któremu widać, że na mnie zależy? Widzę to jak się zachowuje i co do mnie mówi, ale nie mogę pokazać mu, że jestem nim tak samo zachwycona jak on mną. Poczekam jeszcze niech się postara...
- I co jak smakowało niezdrowe żarcie?- zapytał tuż po skończeniu ,,posiłku''
- Było pyszne, czułam się jak na romantycznej kolacji- zaśmiałam się.
- Obiecuję, że Cię na taką zabiorę. Świece, muzyka, i my...
- Hehe, obiecuj, obiecuj, ale serio  nie trzeba, wystarczy mi MCDonald..- uśmiechnęłam się.- Dzięki :)
- No okej, to obiecuję, że zabiorę Cię jeszcze kiedyś do fast-food-a. - powiedział i wytarł mi usta, na których znalazł się kawałek sałaty.
- Trzymam Cię za słowo- odpowiedziałam, gdy już zabrał dłonie z mojej twarzy.
Rozmawialiśmy jeszcze długi czas.., aż w końcu trzeba było wracać do domu.
- Musiałabym wracać... Ale wcale nie chcę..-powiedziałam
- Okej, Odwiozę Cię.- odpowiedział z wyraźną  niechęcią
Po jakichś dwudziestu minutach byliśmy pod moim domem.

- Gdybym mógł zostawiłbym Cię przy sobie już na zawsze.- po tych słowach skierowałam twarz w jego stronę i popatrzyłam na niego..
- Na zawsze?
Mateusz nie odpowiedział, tylko sięgnął ręką do mojej szyi i nachylił się. Niezręczna sytuacja, chociaż wiedziałam, że zaraz nastąpi coś, o czym tak naprawdę marzę.. Stało się, poczułam na swoich ustach jego mocne, słodkie wargi, które objęły moje i złożyły na nich wspaniały pocałunek. Było cudownie, jednak uświadomiłam sobie, że znam go zaledwie kilka dni. Trudno było mi to zrobić, ale przerwałam ten wspaniały moment, powiedziałam zwykłe ,,przepraszam'' i wybiegłam z samochodu. Nie odwracając się weszłam do domu. Wyjrzałam przez okno, tak by nie dało się mnie dostrzec, i zobaczyłam, jak odjeżdża mój ukochany Mateusz. Czuję, że się w nim zakochałam, ale znam go tak krótko. Co mam robić?


Komentujcie :)

2 komentarze:

  1. Świetne!! Pisz dalej... będę się podpisywać //Ewka

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo, że zostawiłaś komentarz, przynajmniej wiem, że ktoś to czyta :)

    OdpowiedzUsuń