niedziela, 10 sierpnia 2014

Drugie szczęście - Rozdział 8

Rozdział 8

Czyżby to była zazdrość?

W drzwiach słychać było dźwięk przekręcanego klucza. Harry, kiedy przyjechał zamknął je od środka. Nie minęła minutka, gdy Jam weszła do salonu.
- Hej Harruś, już wróciłeś? I jak co tam udało się załatwić?
- Cześć, cześć. Wszystko w porządku, Bobik został na obserwacji do jutra, więc trzeba będzie po niego jechać. Poza tym jak było na randce?
- Ojej, mam nadzieję, że nic poważnego się nie dzieje. Pojadę jutro po niego z samego rana. Na randce? Było bardzo, ale to bardzo ciekawie. Nie uwierzysz, ale w końcu mnie pocałował ! Wiesz, że on myślał, że ja i ty...? No wiesz?- śmiała się tak głośno, że myślała iż Zosia się obudziła. Po sprawdzeniu tego podejrzenia doszła do wniosku, że jednak dalej smacznie śpi.

     Harremu  nie było do śmiechu. Jam właśnie w niedosłowny sposób powiedziała mu, że nie mieliby szans na związek. Może sama nie jest świadoma tego, że to robi? Jej zainteresowanie tym gościem było tak wielkie, że przyjaciel postanowił nie mieszać się w ten miłosny trójkąt.
- Naprawdę tak myślał? A to ciekawe.
- Tak, widział tę sytuację w sklepie.- tym razem Jam mówiła trochę ciszej.
Mimo swojego wewnętrznego bólu i ogromnego smutku Harry nie potrafił już być niemiłym dla Jam. Kiedy spoglądał w te jej duże brązowe oczy i piękny szeroki uśmiech- po prostu odpływał.
Dla mężczyzny było to cudnowne, że chociaż przez chwilę mógł wyglądać z Jam jak szczęśliwa para. Cieszył się, że nie zauważył tego tylko Klaun ze sklepu.
- No okej, ale mów, czemu byłeś taki nieswój? Mieliśmy porozmawiać- ciągnęła Jam.
- Nie to nieważne, widzisz? Już jestem swój- uśmiechnął się.
- Oj tak, jesteś swój, jednak jako twoja przyjaciółka chcę wiedzieć co się działo.- drążyła temat
- Mówiłem, że nie chcesz tego słyszeć, czemu jesteś taka uparta?
- Bo wiem, że chcę wiedzieć i kropka. Mów ! Masz problem z dziewczyną? Proszę powiedz mi to! Jako..
Harry nie dał dokończyć dziewczynie:
- Tak, wiem, jako moja przyjaciółka chcesz to wiedzieć i chcesz też dla mnie jak najlepiej. Ile razy jeszcze powiesz: jako Twoja przyjaciółka? Wiesz jakie to dla mnie ciężkie? Nie, nie wiesz, bo ty wolisz zabawiać się nocami z tym... jak mu tam? Paul'em? ! Zacznij w końcu patrzeć na świat tymi ślicznymi oczami! Nie skupiaj się tylko na jednej rzeczy! Wtedy na pewno zauważyłabyś co się ze mną dzieje!- te słowa wypowiedziane były dość wysokim tonem. Nie był to krzyk, ale dało się wyczuć w tym głosie wewnętrzny niepokój, mieszaninę emocji, jakie były w tym facecie.
- Ale co ty mówisz? Co ty do mnie mówisz? Zabawiać się? Umawiam się z facetem, a ty zamiast się cieszyć krzyczysz na mnie? Myślałam, że się przyjaźnimy, na dobre i na złe..- Łzy spłynęły jej po policzku, a głos zaczął się łamać. Harry podszedł do Jam, złapał jej dłonie i położył na swoim torsie. Teraz stali twarzą w twarz.
- Jam, słońce, czy ty nie rozumiesz, że ja Cię kocham? Nie chcę być Twoim przyjacielem, chcę z Tobą być! Chcę codziennie być przy tobie, tulić Cię i odprowadzać do pracy. Dorzucę Ci w gratisie śniadania do łóżka. Tylko bądź ze mną!- Po jego policzku również spłynęła łza, jednak mimo tego, uśmiechał się do niej. Jego twarz w uśmiechu była cudowna. Nie był to zwykły facet. Harry miał krótkie kruczo-czarne włosy i lekki zarost. Rysy jego twarzy były typowe dla silnego mężczyzny.
Jam nie ukrywała sama przed sobą, że Harry też był bliski jej sercu. Jeszcze niedawno był to obiekt jej westchnień. Nie miała odwagi, aby mu o tym powiedzieć, aż w końcu wyleczyła się z tej miłości. Dlaczego dowiedziała się o tym dopiero teraz, gdy w jej życiu pojawił się Paul?
- Harry, ale ja nie mogę.- dziewczyna zaczęła płakać. Harry przytulił ją do siebie i pocałował w czoło. Nic już więcej nie mówiąc wyszedł z domu i odjechał.
        Cóż za emocje. Jam usiadła na kanapie i nie przestawała płakać. Właśnie w jej życiu pojawił się największy problem jaki do tej pory miała. Co powinna teraz zrobić? Jeżeli zostanie z Paul'em straci Harrego, a przecież to wspaniały człowiek. Z kolei jeżeli wybierze Harrego, może zapomnieć o Paul'u. Emocje targały nią niemiłosiernie. Czuła się rozdarta. Zakochała się w Paul'u, jednak uczucie do Harrego jeszcze nie zniknęło. Jedno było pewne: czegokolwiek by nie zrobiła i tak będzie źle.
        Tymczasem Harry siedział w samochodzie i nie mógł pogodzić się z tym, że został odrzucony. Kochał ją do szaleństwa. Do tej pory nie powiedział jej o swoim uczuciu, bo bał się odrzucenia, które i tak w końcu przyszło. Mężczyzna zatrzymał się w jednej z bocznych dróg. Oparł głowę o kierownicę i myślał. Był to bardzo twardy facet, którego ciężko jest złamać. Tym razem jednak nieliczne łzy spłynęły po policzku. Doszło do niego, że stracił miłość swojego życia.
       W tym momencie cierpieli oboje. Z całej trójki tylko Paul był człowiekiem szczęśliwym, który nie może się doczekać kolejnego spotkania z Jam.
       Czas leciał szybko. Jam postanowiła, że się ogarnie. Wzięła prysznic, po czym położyła się obok Zosi. Zasnęła. Jej myśli tej nocy były w zupełnie innym świecie. Nie przyśnił się jej już któryś z tych wspaniałych dni spędzonych z Harrym, czy Paul'em. Tym razem sen ten nie przypominał niczego. Tak jakby zasnęła i nie była niczego świadoma. Tak jakby wyłączyła swój mózg na kilka godzin.
       W końcu przyszła Sobota. Piękna jak zawsze. To lato było ciepłe i bardzo słoneczne. Można by rzec: Aż chce się żyć. Jednak nie teraz. Nie w przypadku Jam. Jasne promienie słońca przebijały się przez firanki. Okno balkonowe było jak zwykle otwarte.
        Jako pierwsze ten jakże piękny dzień powitało lewe oko kobiety. Po chwili otworzyło się i drugie. Na zegarku była dopiero 8.13. Jam zawsze budziła się mniej więcej o tej porze. Była przyzwyczajona do swojego rutynowego życia, które każdego dnia zaczynało się pracą. Zosia też zaczęła się wiercić.
- Ciocia, chcie mi się jeść.- pomlaskała dziewczynka
- O moje słoneczko już się obudziło? Już Ci kochanie robię śniadanko. Wyspałaś się?
- Tiak.
- Poleż sobie jeszcze, a ciocia przygotuje Ci am am- uśmiechnęła się do małej.
Zosia nic nie odpowiedziała tylko wzięła pilota do tv i włączyła bajki. Mimo swojego młodego wieku doskonale potrafiła obsłużyć telewizor.
       Tego dnia trzeba było odebrać Bobika. Jam musiała odebrać go sama, bo przecież na pomoc Harrego nie miała co liczyć. Na pewno by jej pomógł bez słowa, jednak nie chciała dawać mu złudnych nadziei. Nadal coś do niego czuła, obawiała się, że w jego obecności podda się. Nie mogła zostawić Paul'a. Widać było, że mu na niej zależy. Oczywiście ze wzajemnością. Był to tak czuły i kochający facet, że nie mogła zranić jego uczuć.
      Jam przeszła ochota na jakikolwiek plac zabaw. Miała nadzieję, że odbierze psa i wróci do domu czekając aż Anna odbierze córkę. Nagle rozległ się dźwięk telefonu.
- Tak słucham?
- Hej księżniczko? To jak o której idziemy się pobawić?- zaśmiał się
- Hej Paul. Nie wiem. Powiem Ci, że trochę mi niedobrze. Chyba zostaniemy dzisiaj z Zośką w domu. Nie obrazisz się?
- A co Ci jest? Nie, no skąd. Może przyjadę do Ciebie? Potrzebujesz pomocy? W końcu jeszcze dziecko na głowie..
- Nie, dziękuję, dam radę, do zobaczenia- Jam wysłała buziaka przez telefon.
- No okej, to papa.
Rozmowa zakończona. Dziewczynie udało się wymigać od spotkania z Paul'em. Nie zdążyła pozbierać myśli, a tu kolejny telefon. ,,Nie rozumiesz, że nie mam ochoty z Tobą się spotkać?''- wymamrotała pod nosem, po czym spojrzała na ekran. To Ann.
- Halo?
- Hej siostrzyczko, chciałam Cię jeszcze raz przeprosić za to całe zamieszanie. Dzisiaj o 20.00 będę po małą. Kiedy przyjadę wszystko Ci opowiem.
- Hej, hej. Spokojnie, przecież czas spędzony z Zosią to dla mnie przyjemność. Tylko interesuje mnie to co się stało. Najważniejsze, że mi opowiesz. To co? Trzymaj się i do zobaczenia o 20.00
- Kocham Cię. Do zobaczenia.
       Kolejna rozmowa z głowy. Czy ktoś jeszcze ma zamiar dzwonić? Jam zapomniała już o tym, że udało się jej oszukać Paul'a. W rzeczywistości czuła się bardzo dobrze. Kiedy spojrzała na legowisko stojące w kuchni, przypomniała sobie o Bobiku. Trzeba by było po niego jechać. Dziewczyna zabrała się najpierw za porządki. Odkurzyła, pozmywała po śniadaniu, gdyż zmywarki nie posiadała. W końcu po co zmywarka tylko na jedną osobę? Nadszedł czas na odebranie psa. Klinika weterynaryjna była niedaleko, więc na spokojnie można było iść pieszo. Tak więc Jam ubrała Zosię i już miała łapać za klamkę drzwi wejściowych, kiedy rozległ się dzwonek. Wyjrzała przez wizjer.
      Przed drzwiami stał Harry! Nie zwlekając kobieta otworzyła.
- Harry..- zaczęła. Jej mina wskazywała na to, że widzi co najmniej żywego trupa. Tak wiem, samo się wyklucza, jednak tak wtedy wyglądała.
- Tak, we własnej osobie. Nie wyglądasz na zadowoloną moim widokiem.
- Nie, no co ty, bardzo się cieszę. Wejdziesz? Cóż Cię sprowadza?- w końcu się uśmiechnęła.
- Nie, nie mam za dużo czasu. Przyniosłem Ci Bobika. - wyciągnął psa z koszyka, który stał obok.
- Nie wierzę! A właśnie po niego się wybierałyśmy. Dziękuję Ci! Nie wiem jak Ci dziękować. Mogę Ci się jakoś odwdzięczyć?
- W sumie to tak jak mówiłem trochę się śpieszę, ale jeżeli chcesz możesz pójść ze mną na kawę.- Harry do tej pory się nie uśmiechnął.
- Harry.. ale..- nie zdążyła dokończyć.
- Wiem, wiem. Nic między nami nie będzie i te sprawy. Ale relacje jakoś możemy odbudować, no nie?- W końcu pojawił się ten długo wyczekiwany przez Jam uśmiech. Nie mogła mu się oprzeć.
- No okej, chodźmy.
     Zamknęli dom i po chwili już byli w cukierni. Zosia zajadała się ciastkiem, które dostała od ,,wujka" Harrego. Na początku rozmowa między tym dwojgiem wcale się nie kleiła, jednak po jakimś czasie wszystko wróciło do porządku. Rozmawiali tak jakby nigdy nic.
Miły ranek w końcu się skończył, a Harry musiał iść tam gdzie się śpieszył.
- Dziękujęmy- wypowiedziała się Jam w imieniu jej i Zosi
- Nie ma za co- znów pojawił się ten cudowny uśmiech, ale nie był aż tak błyskotliwy jak te wszystkie poprzednie. Może Harry dopiero teraz zaczął traktować ją jak przyjaciółkę? Może wtedy to wszystko to były ,,zaloty''? Jam nigdy się tego nie dowie.
       Dziewczyna zabrała siostrzenicę i ruszyła w stronę domu. Nie pozwoliła się odwieźć, tłumacząc, że mężczyzna i tak stracił dużo czasu na kawę z nią.
Po drodze mijała dom Harrego. Nie przechodziła bezpośrednio obok, ale z tej odległości w jakiej szła z małą, był on doskonale widoczny. W pewnym momencie dziewczyna stanęła jak wryta. Coś zrobiło na niej ogromne wrażenie. Co takiego? A no to, że Harry wchodził właśnie do własnego domu z piękną długonogą blondynką. To jeszcze nic. Tą blondynką była Liv! Liv nie miała męża ani dzieci. Chłopaka też nie, była singielką. Któż by pomyślał, że może spotykać się właśnie z Harrym! Zdziwieniu nie było końca. Jam ruszyła dalej dopiero, kiedy drzwi domu jej przyjaciela zamknęły się za nimi.
       Gdy w końcu znalazła się w domu pierwsze co zrobiła to jedzonko dla Zosi. Potem zajęła się Bobikiem. Na spacer już nie miała siły. Otworzyła więc taras i wypuściła psa do ogrodu.
Nadal nie mogła uwierzyć w to co widziała. Czyżby pojawiła się w niej iskierka zazdrości? Czy może nie chce, aby jej przyjaciel miał dziewczynę, bo najzwyczajniej w świecie boi się, że nie będzie miał dla niej czasu? Kobieta sama nie potrafiła odpowiedzieć sobie na te pytanie. Aby pozbyć się dręczących ją myśli zaczęła bawić się z Zosią.
      Czas płynął jakby szybciej. Zegar wskazywał 16.00. Wtem kolejny raz tego dnia ktoś dzwonił do drzwi...

Okej, rozdział 8 skończony. Już mam pomysły na kolejne części. Serdecznie zapraszam na mój fanepage. ! Proszę o lajki, jeśli spodoba Wam się mój blog. Obserwacje również bardzo, bardzo mile widziane ! Komentujcie i dzielcie się swoim zdaniem! Jeśli macie jakieś pytania, albo pomysł na jakieś zdarzenia do kolejnej części kierujcie to wszystko na aska ! Pozdrawiam ~Truskawkowa

2 komentarze:

  1. Świetne.Ciekawe kto zadzwonił do drzwi.. :)). Czekam na następny rozdział. Kiedy będzie? / vikii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) Już jutro zacznę pisać kolejną część. Z racji tego, że mam bardzo dużo planów na poniedziałek i wtorek, myślę, że w ciągu tych dwóch, trzech dni rozdział 9 powinien się pojawić. :) Pozdrawiam. :D

      Usuń