sobota, 2 listopada 2013

Historia pewnej miłości ,,Wróciłem...''


Znowu życzę miłego czytania, i zachęcam do zostawiania śladów :) :*


Nadszedł wtorek. Dzień jak każdy: szkoła i nauka. Tego dnia nie mogłam skupić się na codziennych czynnościach, a na lekcjach nie było mowy nawet o minimalnym skupieniu. Nie było momentu, w którym nie bujała bym w obłokach. Co, a raczej kto był tego powodem? Oczywiście, że Mateusz. Czułam się niepewnie. Mimo, że byłam pewna uczucia jakim zaczęłam go darzyć to nie czułam pełnego zaufania. Po prostu nie chciałam zostać oszukana tak jak moja przyjaciółka Zośka. Kiedyś spotykała się z facetem w podobnym wieku co Mateusz.
Na początku było pięknie, chodziła cała w skowronkach, ale już po jakimś czasie, Zośka dowiedziała się, że chłopak, którego tak bardzo kochała dostał stypendium za granicą. Wyjechał bez słowa, zostawił ją, bez pożegnania. Po miesiącu jego nieobecności, jakaś dziewczyna napisała do niej wiadomość. Powiedziała, że ten chłopak wyjechał z kraju dla niej. Aby wesprzeć moją przyjaciółkę poleciłam jej, aby zadzwoniła do tego chłopaka i wszystko wyjaśniła. Okazało się, że to wszystko była prawda. To właśnie jest powód, przez który nie potrafię oddać facetowi swojego serca w 100%. Kiedy patrzyłam na Zosię, jak cierpi z miłości i z powodu złamania serca nie chciałam, aby coś takiego przydarzyło się również mi. Czuję straszny ból w sercu, że próbuję uciec od miłości, ale strach bierze górę. We wtorek po lekcjach szybko dotarłam do domu. W niesamowitym tempie odrobiłam lekcje, i spakowałam książki. Skupienia- brak.
Włączyłam sobie jakąś komedię romantyczną w laptopie i położyłam się na łóżku. Miałam nadzieję, że uda mi się zapomnieć o wczorajszym dniu. Chciałam zapomnieć, że w ogóle go poznałam. Dzisiejszego dnia nie odezwał się. Może też postanowił zapomnieć? Film leciał, a ja nadal nie wiedziałam o co w nim chodzi. Jednak w momencie pocałunku głównych bohaterów postanowiłam wyłączyć tę historię i poszłam się umyć. Po powrocie z łazienki spojrzałam na zegarek, a ten pokazał mi godzinę 19.00. ,,Kurde, wcześnie jeszcze''-pomyślałam. Nie wiedziałam co mam z sobą zrobić, więc włączyłam komputer. W przeglądarce: facebook, a na facebook-u 3 wiadomości!! Pierwszą moją myślą było to, że napisał do mnie Mateusz, ale tuż po otwarciu skrzynki moje nadzieje rozwiały się. To była Zośka:
- Hej Anka, co słychać? Po lekcjach tak szybko uciekłaś, że nie miałyśmy czasu ze sobą porozmawiać.
- Hej, co słychać? Fatalnie! Na niczym nie mogę się skupić, a o tym co wczoraj stało się miedzy mną i Mateuszem, doskonale wiesz, więc nie dziw się mojemu zachowaniu. - odpisałam. Po chwili przyszła odpowiedź.:
- Nie dziwię się, doskonale to rozumiem. Po prostu ZAKOCHAŁAŚ SIĘ!!
- Tak, tak, łatwo mówić: Zakochałaś się, ale on się do mnie przez cały czas nie odezwał, więc pewnie pomyślał, że nie ma u mnie szans, czy coś takiego. On nie wie co ja czuję.
- To może mu o tym powiedz? Powinien wiedzieć na czym stoi.
- Zwariowałaś? Mam mu tłumaczyć się z moich uczuć?
- Jakie tłumaczyć?- jeżeli będziesz taka twarda, to nigdy nie zaznasz miłości, musisz ją do siebie wpuścić. Na razie nie dajesz jej szans.
- Może i masz rację, ale jak ja mam mu o tym powiedzieć, skoro nie mam z nim żadnego kontaktu, a on do tej pory się nie odezwał?
- Ja mogę do niego napisać, jeśli chcesz mogę Wam trochę pomóc.
- Nie, dziękuję Ci kochana, ale nie. Jeżeli to jest prawdziwe uczucie i On faktycznie coś do mnie czuje, to pierwszy się odezwie....
Rozmawiałyśmy tak jeszcze przez długi czas, w końcu skończyłyśmy temat Mateusza. Zośka jak zwykle, próbowała mi na każdy sposób poprawić humor. Za to właśnie kocham ją jak siostrę!!
........

Minął tydzień, po Mateuszu żadnego śladu. Na początku wiadomo: nie mogłam o nim zapomnieć. Teraz zaczynałam wracać do rzeczywistości. W sumie można powiedzieć, że znałam go kilka dni, a tak bardzo się do niego przywiązałam, ale to prawda, zakochałam się w nim. Dzisiaj jest wtorek, kolejny męczący dzień w szkole. Po zajęciach poszłam do biblioteki. Zatrzymałam się w czytelni i zanurzyłam w treści książki. Jaka to była książka? Chyba nie muszę odpowiadać na to pytanie, gdyż odpowiedź jest wiadoma. Po jakichś dwóch czy trzech godzinach spakowałam książkę do torby i wyszłam przed budynek szkoły. Usiadłam na ławce i zaczęłam ubierać płaszcz. W tym momencie zadzwoniła mi komórka. Sięgnęłam do torebki, a na ekranie nieznany numer. Wstałam i skierowałam się w stronę przystanku autobusowego, a jednocześnie odebrałam telefon:
- Halo?- zapytałam na początek.
- Witam wspaniałą istotkę, długo mam jeszcze czekać?- usłyszałam w słuchawce.
- A przepraszam, kto mówi? I o co chodzi?- odpowiedziałam mocno zdziwiona.
- Okej, to w takim razie przedstawię się jeszcze raz. Mam na imię Mateusz, i jestem tym chłopakiem, z którym była panienka na łyżwach. A chodzi o to, ile czasu mam jeszcze na panienkę tutaj czekać?- Zamurowało mnie po tych słowach. Zatrzymałam się, po prostu wryło mnie w Ziemię. Stałam tak chwilę nieruchomo, bez słowa.
- Halo, halo, tu Ziemia- słyszałam w słuchawce.
Po chwili, postanowiłam się odwrócić, żeby sprawdzić, czy to nie sen. Odwróciłam się, a tam: MATEUSZ!! W ręku trzymał bukiet kwiatów. Stał na wyciągnięcie ręki.... Byłam niesamowicie zaskoczona, i nie odsuwając telefonu od ucha powiedziałam:
- Co ty tutaj robisz?
On również nie odłożył słuchawki, tylko zrobił krok w moją stronę, złapał mnie za dłoń, w której trzymałam komórkę i odpowiedział:
- Jestem tu...Przyjechałem do ciebie...
Do oczu napłynęły mi łzy:
- Ale dlaczego? Czemu tutaj wróciłeś? - chciałam usłyszeć odpowiedź
- Nie wiem, może dlatego, że przez ten tydzień czasu na niczym innym nie mogłem się skupić? Kupiłaś moje serce, mój rozum i w ogóle wszystko..Nie płacz..uśmiechnął się i otarł moją twarz. - kiedy to powiedział opuściłam rękę z telefonem i patrzyłam na niego.- Czy mam szansę nadrobić ten stracony tydzień i zaprosić Cię na randkę?- na to pytanie czekałam.
- Oczywiście, że masz szansę, czyli teraz to będzie prawdziwa randka, a nie randko-spotkanie?- zaśmialiśmy się.
- Tak, teraz to będzie randka... Zadzwonię jeszcze, a teraz chyba powinnaś ochłonąć.- złapał mnie za rękę i prowadził w stronę swojego auta.
- Odwieziesz mnie do domu?- zapytałam
- Nie ma problemu.- uśmiechnął się i pomógł mi wsiąść.
Przez całą drogę bardzo mało się odzywałam. Nie mogłam uwierzyć,że wszystko co wydarzyło się tego dnia to prawda, że to nie jakiś sen, który za moment się skończy. Zapytałam Mateusza skąd miał mój numer. On odpowiedział tylko, że pomogła mu troszkę moja przyjaciółka. Na początku pomyślałam, że nie miała mi pomagać, ale przecież to on sam do niej napisał, więc wybaczyłam jej, a nawet byłam bardzo, bardzo wdzięczna.
Dojechaliśmy pod dom. Taka sama sceneria jak wtedy, gdy mu uciekłam. Teraz to ja, gdy wychodziłam dałam mu buziaka w policzek. On natomiast podziękował mi uśmiechem i powiedział ,,Do zobaczenia''.
.......
Kolejny dzień z głowy. Tyle, że ten był udany, chociaż nadal nie wierzę w to co się stało. Mateusz znów zawitał w moim życiu...a ja jestem z tego powodu przeszczęśliwa..


2 komentarze: