sobota, 18 października 2014

Drugie szczęście - Rozdział 12

 Rozdział 12

Liv wszystko psuje, ale nie tylko ona....


Harry wszedł bez pukania. Już po kilku krokach ujrzał swoją przyjaciółkę siedzącą na kanapie. Nie podszedł od razu. Popatrzył chwilę na jej sylwetkę i lśniące włosy po czym zapytał:
- Jestem. Co się stało?
Jam odwróciła się, aby ujrzeć mężczyznę. Bez słowa wstała i zbliżyła się do niego. Znajdowali się od siebie w odległości jednego kroku.
- Skąd te łzy? - Nie było słychać odpowiedzi. Kobieta wbiła tylko w niego swój wzrok. Mogliby tak na siebie patrzeć całą wieczność. W końcu mężczyzna zrobił pierwszy krok i przytulił zapłakaną przyjaciółkę.
- Czy możemy jednak nigdzie nie wychodzić? Wolę posiedzieć w domu.- Usłyszał tylko zachrypnięty głosik.

- Pewnie, usiądź, zaraz zrobię Ci coś do picia.- Jam dostała ,,przyjacielskiego" buziaka w czoło, po czym usiadła i czekała aż Harry wróci z kuchni. Jej myśli błąkały się wszędzie. Dosłownie! Nie była w stanie zebrać ich w całość. Ciągle zastanawiała się jak to będzie, czy ona ułoży sobie życie z Paul'em, a Liv zabierze Harrego? Wtem do pokoju wszedł mężczyzna z tacą i dwoma kubkami ciepłej czekolady.
- Proszę, to na podwyższenie endorfin.- Jam w końcu się uśmiechnęła.
- Dziękuję.
- To pogadamy sobie? Czy nie chcesz mi powiedzieć co lub kto zepsuł Ci dzisiaj humor?
- Oj, nie chcesz wiedzieć, kto to był.- zaśmiała się i wytarła ostatnie łzy, jednocześnie odtawiając kubek na stół.
- Chcę.- Też się uśmiechnął.- ale skoro nie masz ochoty o tym mówić... A jak tam u Paul'a? Układa Wam się? Widziałem go ostatnio na zakupach. Był z córką, ale po chwili podeszła do niego jakaś kobieta.- Harry zaczął się śmiać- Wiesz, to nawet śmieszne, bo mała wylała płyn do płukania, a on nie wiedział co zrobić.- śmiechu nie było końca.
- Nie narzekam.-zacięła się Jam-...kobieta? A jak wyglądała?- zapytała z myślą, że to może Liv, albo jeszcze jakaś inna siostra Paul'a. Ale nie,  to nie mogła być Liv, bo Harry by ją przecież poznał. Hmm...
- No taka średniego wzrostu, kasztanowe włosy, strasznie szczupła. Powiedziałbym wręcz, że sucha..-znów zaczął się śmiać- a, i wyglądała jakby była spokrewniona z nim i dziewczynką, bo cały czas całowała małą, nawet jak narozrabiała.
- Nie wiem kto to mógł być. Ej, a to nie jego była żona? - podniosła się z kanapy Jam, która do tej pory leżała.
- Wszystko możliwe. O w końcu opanowałaś łezki. Ale teraz już się niczym nie zamartwiaj. Może to faktycznie jakaś koleżanka, czy ta była... W końcu to jej córka, też chce się z nią od czasu do czasu spotkać.- Harry podszedł to kanapy i usiadł obok Jam.
- Dziękuję, że przyszedłeś. Co robiłeś, przeszkodziłam Ci w czymś?
- Nie, spokojnie, naprawiałem motor sąsiada, ale dokończę przy okazji.
- Jeszcze raz dziękuję- rzuciła i położyła głowę na kolanach chłopaka.
Jam nie widziała twarzy Harrego, ale był on zdecydowanie zaskoczony, tym, że ma z nią aż taki dobry kontakt.

Para rozmawiała jeszcze przez długi czas. Jam zapomniała o smutkach i świetnie dogadywała się z Harrym. W pewnym momencie zadzwonił telefon.
- To twój- powiedziała  śmiejąc się z chłopaka, który w tym całym poduszkowym bałaganie szukał komórki. W końcu jednak ją znalazł.- Kto to?- dorzuciła.
- Liv, koleżanka. Niedawno ją poznałem. Odbiorę, przepraszam.
Znów problemy. Czy ta dziewczyna zawsze musi coś popsuć? Nie minęła minutka, a Harry oznajmił, że musi już lecieć, bo zapomniał, że się umówił.
- Do zobaczenia, Jami. Tylko już nie płacz, a nawet jeśli to pomyśl o mnie i zaraz zaczniesz się śmiać.- wysłał jej buziaka w powietrzu. Jej to jednak nie wystarczyło i wyskoczyła z kanapy, aby dostać prawdziwego całusa.
- Nie poznaję Cię- poparzył na nią Harry, a ta bez odpowiedzi wróciła na kanapę.
- To papa- rzuciła w stronę wychodzącego chłopaka, po czym dodała sama do siebie:- ja siebie też nie poznaję.

O dwudziestej trzeba było wyprowadzić psa. Ciekawska Jam nie ominęła domu Harrego, ale tam cisza i spokój. Wewnątrz nie było nikogo. ,,Ciekawe co teraz robią"-zastanawiała się.
Wracając jak zawsze zaczepiła o dom Paul'a. Tutaj jednak nie było tak pięknie i cicho. Ze środka słychać było kobiecy śmiech. To nie mogła być Liv, bo ta zabawiała się gdzieś z Harrym. Więc kim była ta tajemnicza babka? Jam zakradła się pod okno głównego pokoju i podejrzała co dzieje się w środku.
Nie myliła się. Wewnątrz była jakaś kobieta. Na kolanach trzymała Julkę, która była w nią wtulona. Niestety nic więcej nie było widać, gdyż cały widok zasłaniała firana. A gdzie w tym wszystkim Paul? Był i on. Przyszedł z kuchni w fartuszku z tacą pełną jedzenia. Postawił ją na stole i zabrał od kobiety dziewczynkę, po czym położył do stojącego obok łóżeczka. Dalej para już tylko jadła, śmiała się i na sam koniec czule tańczyła.


Jam była zaskoczona tym co widzi. Zebrała się i wróciła do domu. Kim była ta kobieta? Czego chciała od jej partnera, i dlaczego on jej tak bardzo się poddawał? Czyżby coś do niej czuł? Jam niestety nie widziała dokładnie jak ona wygląda. Zauważalny był tylko zarys ich ciał. Wróciła więc do domu i położyła się spać.
Zanim jednak zasnęła postanowiła, że za wszelką cenę dowie się o tajemniczej damie ,,kradnącej" jej mężczyznę. ...

2 komentarze:

  1. Zazdrosna Jam :3 Tak w ogóle to chyba zacznę shippować ją z Harrym :) Tak fajnie do siebie pasują (moim zdaniem) ;)

    PS. Wpadniesz do mnie?
    http://zaprzysiezeni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że masz swoje zdanie :) Ja nie będę zdradzać za kim jestem, żeby nie zdradzać niespodzianek <3
      Oczywiście, że zajrzę :)

      Usuń