sobota, 6 grudnia 2014

Drugie szczęście- Rozdział 16

         Film był naprawdę świetny. Obsada, akcja i muzyka warte Oscara. Brad Pitt i Angelina Jolie w roli kochanków to strzał w dziesiątkę. Jam nie wyłączyła swojej uwagi ani na chwilę, a to było naprawdę wielkie osiągnięcie, bo większości filmów nie pamięta tuż po ich obejrzeniu. Paul miał te same odczucia. Chociaż nie był jakimś wielkim fanem komedii romantycznych, to ta przypadła mu do gustu. Przez cały film siedzieli grzecznie w swoich fotelach, trzymając się za ręce i od czasu do czasu wymieniając życzliwe spojrzenia.
- O co ci chodzi? Dlaczego nadal za mną chodzisz?- krzyczała Angelina, filmowa Carla
- Bo Cię kocham.- równie głośno odpowiedział Joseph, stojąc przed swoją ukochaną.
- Mnie nie można kochać! Wszystkim psuję życie, a do tego przeze mnie straciłeś narzeczoną! Nie powinieneś teraz przeżywać rozstania? Tak, wiem pocałowałam Cię na Twoim wieczorze kawalerskim, ale to nie znaczy, że Cię kocham.


- Ale ja Cię kocham, i nie wyjdę dopóki, nie powiesz, że też coś do mnie czujesz! Czy te wszystkie spotkania nic dla Ciebie nie znaczyły?...
         ... Dialog ciągnął się dalej, a każda siedząca na sali osoba nie mogła doczekać się zakończenia, włącznie z Jam, której uwagę odwrócił wibrujący telefon. Sięgnęła do kieszeni. Duży, dotykowy wyświetlacz wskazywał, że to Liv. ,,Czego ona chce?"- myślała. Odkąd dowiedziała się, że randkuje z Harrym, a na dodatek jest siostrą Paul'a przestała ją lubić. Sama nie była pewno dlaczego, w końcu niczego złego nie robiła... Z zamyśleń wyrwało ją szturchnięcie.
- Słońce? Nie odbierasz?
- A, tak, zaraz wracam.- wstała z fotela, który złożył się kiedy, gdy stanęła na nogi. Już w tym momencie nacisnęła zieloną słuchawkę, po czym kierowała się ku wyjściu, aby nie przeszkodzić oglądającym.
- Słucham?
- Hej Jam, z tej strony Liv. Przepraszam, że nie powiedziałam Ci o urlopie, ale to było takie spontaniczne. Chcieliśmy z Harrym bliżej się poznać i spędzić romantyczne chwile we dwoje.- Im dłużej Jam słuchała tych wytłumaczeń, tym bardziej robiła się czerwona ze złości.
- Hej, spoko, ale na przyszłość, informuj mnie o takich zachciankach, dobrze? Ale, jak tam było?- próbowała ukryć emocje.
- Było przecudownie! Przyjaźnimy się, więc chyba mogę Ci powiedzieć: Zakochałam się w nim, i to chyba jest ten jedyny.- mówiła z wesołością w głosie.
Po tych słowach Jam musiała usiąść, bo poczuła, że nogi zrobiły jej się jak z waty.
- Słucham?- zapytała z niedowierzaniem.
- No normalnie! Zakochałam się! Czuję, że on też, bo jak się poznaliśmy trzymał mnie na dystans, a ostatnio jakoś nagle się złamał, i coraz częściej mnie przytula. Na tym wypadzie nawet mnie pocałował.- była podekscytowana.
- Jesteście razem?- zapytała, chociaż bała się odpowiedzi.
- Nie. Ale chyba dużo nie brakuje.- kamień spadł jej z serca, ale nadal czuła niepokój.
- Słuchaj, muszę kończyć, pogadamy jutro w pracy, bo mam nadzieję, że jutro już jesteś?- próbowała skończyć tę rozmowę.
- Między innymi dlatego dzwonię. Czy nie mogłabyś wziąć moich zmian do końca tygodnia? Chciałabym odpocząć.
- Aż tak zmęczył Cię ten wypad? Jeśli bardzo tego potrzebujesz, to odpoczywaj. - zaśmiała się.
- W sumie to chciałam to powtórzyć.
Szok wziął górę w takim stopniu, że w środku się ,,zagotowało".
- Oj kochana, żartujesz? Potem wrócisz znowu zmęczona i historia będzie się powtarzać? Nie ma szans, ostatnie dwa dni pracowałam bez przerwy, a teraz ma dojść kolejne 5? Jutro poniedziałek, o 8 widzę Cię w pracy.- powiedziała stanowczo trochę poddenerwowana.
- Jamiii...- prosiła dalej.- no weź, wiesz jak to jest być zakochaną, przecież masz Paul'a, daj mi szansę na miłość. Nie jestem już pierwszej młodości, 27 lat to już podeszły wiek- zaśmiała się- nie to co ty-  niewinne 24 latka.
- Jak kocha to poczeka. A ja się nie przepracuję, żebyś mogła przez tydzień figlować z Harrym. On też ma 27 lat, więc jesteście w takiej samej sytuacji. Przepraszam Cię, ale nie tym razem.
- Myślałam, że jesteś inna.
- Ja też myślałam, że dzwonisz, żeby przeprosić, a nie podstępnie uciekać na kolejny urlop. Może powinnaś zapytać, czy tym razem to ja nie mam ochoty odpocząć? Poza tym przeprowadzam się do Paul'a, więc czas to pieniądz.- mówiła jak najęta coraz bardziej wkurzona.
- Dobrze, dobrze, trudno. Będę jutro o 8. Pa.- połączenie urwało się.
Jam siedząc na czerwonej, skórzanej kanapie zamyśliła się. Cóż to? Harry układa sobie życie bez niej? Zadawała sobie pytanie dlaczego tak się nim przejmuje? Przecież ma Paul'a, Julkę, psa i jest szczęśliwa, ale jak słyszy o Liv, poziom endorfin spada. ,, Muszę zamknąć sprawę z Harrym i dać mu szansę na szczęście"- powiedziała cicho pod nosem i podniosła się, żeby wrócić na film. Było jednak już za późno, bo ludzie zaczęli opuszczać salę. Rzuciła się wściekła na tą samą kanapę.
,, Niech to szlag, nie dość, że zabierasz mi Harrego, to jeszcze psujesz człowiekowi dzień"- przeklinała Liv.
- Co chciała?- z sali wyszedł Paul.
- Już po filmie? A tak chciałam zobaczyć końcówkę.- nie ukrywała zdenerwowania.-  Prosiła, żebym cały tydzień za nią pracowała, bo ona chce się bawić z chłopakiem.
- Zgodziłaś się?
- Przepraszam, wiem, że to Twoja siostra, ale nie mogłam, bo kto przeniesie moje rzeczy jak nie ja sama?
- Nie szkodzi, w końcu nie możesz na wszystko się zgadzać, tylko z tego względu, że to moja...zaraz, zaraz..-zawahał się- przenieść Twoje rzeczy? To znaczy, że wprowadzasz się do mnie?
- Tak, jeśli chcesz, to nawet jeszcze dzisiaj.- powiedziała stanowczo. Była dumna z tego, że przeciwstawiła się Liv, i że chce zacząć życie bez myślenia o Harrym. Paul wziął ją na ręce i krzyczał na cały głos: ,,Ludzie! To moja ukochana! Będzie ze mną mieszkać!". To same starsze małżeństwo zaczęło klaskać.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę!
- Ja też.- pocałował go.
             Tymczasem Liv, siedziała smutna w kuchni. Rozległo się pukanie do drzwi, a zaraz po tym ktoś nacisnął klamkę. Był to Harry.
- Witam, moją współtowarzyszkę- pocałował ją w rękę- co pani taka smutna? Trzeba się pakować.
- Nie jadę.- opowiedziała krótko.
- Jak to nie jedziesz?- humor uciekł tak szybko jak się pojawił.
- Normalnie. Nie jadę i koniec. Jam nie wzięła za mnie dyżurów, więc jestem uziemiona. Nic na to nie poradzę.- mówiła opryskliwie.
- Poczekaj. Po pierwsze nie denerwuj się, bo złość na urodę szkodzi, a po drugie powiedziałaś jej, że chcesz wyjechać ze mną?
- Mówiłam, ale ona swoje. Bo za dużo pracy, bo nie ma czasu, bo się przeprowadza..ble,ble,ble... Zanim jej powiedziałam, że jadę z Tobą była zadowolona, że chcę odpocząć, ale potem...
- Zmieniła zdanie?- przerwał jej.
- Dokładnie. A tak się cieszyłam.
- Nie smutaj- objął ją ramieniem. Wrócimy do tematu za jakiś czas. Dobrze?
Liv kiwnęła głową, ale nie była zadowolona z takiego obrotu sprawy.
- Mówisz, że się przeprowadza?
- Tak, do mojego brata. Wątpię, że będzie miał z nią dobre życie.
- Skoro ją kocha...?
- A tak na marginesie, to nie chciałabym być teraz na jej miejscu.
- Dlaczego?
- Nie mówiłam Ci? Wróciła Łucja, jego pierwsza miłość.
Harry poczuł  jakby coś go usztywniło. Ta wiadomość była dla niego zarówno dobra jak i zła. Nie chciał, żeby Jam cierpiała, ale z drugiej strony droga do niej będzie otwarta.....

2 komentarze:

  1. Ooo to się porobiło :) Jestem dumna z Jam, że się nie zgodziła choć przyznam, że chyba za tą decyzją stał Harry, gdby nie to, ze chciałą wyjechać z nim pewnie by się zgodziła. A Harremu ta wiadomość chyba połechtała ego :)
    http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witam serdecznie i zapraszam serdecznie do siebie na nowy rozdział:)
      http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/

      Usuń