środa, 6 sierpnia 2014

Drugie szczęście - Rozdział 7

Rozdział 7

Miłosne zamieszanie i wypadek Bobika

              Po miłym wieczorze Harry odwiózł Jam i jej siostrzenicę do domu. Mała od razu zasnęła biorąc ze sobą do łóżka nową lalkę. Stary miś poszedł w kąt. Jednak małe dzieci tak mają. Potrafią bawić się jedną zabawką, dopóki nie dostaną nowej. Wtedy to, stara już się dla nich nie liczy i tylko ta ,,lepsza" jest dla nich całym światem. Oczywiście w końcu nadejdzie również kres i tej ,,lepszej", kiedy zostanie wymieniona na lepszy model. Kiedy Zosia zasnęła, Jam posprzątała zabawki, które były porozrzucane na podłodze przestronnego salonu. Kobieta unikała posiadania zbędnych mebli, które tylko zajmowałyby miejsce. Po prostu kochała wolną przestrzeń. Teraz zamknęła drzwi od pokoju, w którym spała mała, i zdjęła z wieszaka smycz Bobika. Ten, szczęśliwy, że idzie na dwór skakał na nią jak oszalały. Zosia nie mogła szybko się obudzić, więc Jam miała dość dużo czasu na relaksujący spacer z psem.
  Niby to tylko jedno dziecko, a jednak potrafi wymęczyć człowieka. Trzeba się nim opiekować, pilnować, żeby nie weszło gdzie nie potrzeba, i w ogóle jest to bardzo odpowiedzialne zajęcie. Jam mimo swojego wieku(24 lata) nie planowała jeszcze dzieci, chociaż bardzo je kochała. Uważała, że na dłuższą metę nie dałaby rady pogodzić obowiązków dobrego rodzica z pracą. Wiadomo, byłby jeszcze jej mąż, ale na razie jednak nie myślała o dzieciach. 
           Idąc tak alejką pobliskiego parku rozmyślała o Paul'u. Był to mężczyzna, który bardzo jej się spodobał. Nie jakiś tam zwykły facet, ale bardzo troskliwy, kochający i opiekuńczy człowiek, a zarazem wspaniały ojciec. Wiedziała, że takiego to tylko ,,ze świecą szukać". Oczywiście jasne było to, że Jam też spodobała się temu przystojnemu nauczycielowi. Niby to zauważyła, ale nie była do końca pewna, czy aby na pewno Paul nie wysyła jakichś fałszywych sygnałów. Wolała poczekać z kolejnymi krokami w ich znajomości. Rozmyślenia Jam przerwał bijący na jednej z kościelnych wież zegar. Wskazywał on 21 z minutami. Zaczęło się powoli ściemniać, a ludzi w parku było coraz mniej. W końcu Jam usiadła na którejś z kolei ławce i otworzyła zabraną ze sobą książkę(tą samą co ostatnio) odpinając przy tym ze smyczy Bobika. Pies co chwila biegał obok swojej pani, potem odbiegał na jakąś odległość i po chwili wracał, powtarzając w kółko tą samą czynność. 
          Książka była ciekawa. Jednak tym razem Jam nie potrafiła w 100% skupić się na tym co czytała. W jej  głowie nadal był ON. Nagle kobieta zauważyła, że Bobik gdzieś zniknął. Zawołała kilka razy psa, jednak ten nie pojawiał się. Wstała, schowała książkę do torby i ruszyła parkową alejką w poszukiwaniu pupila. Jasność ustąpiła miejsca szarówce a dróżki oświetlały już lampy. Idąc przed siebie Jam rozglądała się na boki wymawiając imię psa. Niestety nadal go nie było. W pewnym momencie, zauważyła, że coś leży pod pobliskim drzewem i skiełczy. Była przekonana, że to Bobik. 
          Nie pomyliła się. Pies zranił łapkę i nie potrafił dalej iść o własnych siłach. W parku już wcale nie było ludzi. Została tylko ona i Bobik. 
- Oj, biedaku, coś ty sobie zrobił- mówiła do psa.- chodź, zabiorę Cię do domku.
Pies tylko pomerdał ogonkiem i zaszczekał. 
        W drodze do domu Jam usłyszała dźwięk swojego telefonu. Przystanęła przy pierwszej ławeczce po czym poszukała komórki w swojej dużej torbie. Któż to mógł dzwonić o tej porze? To był Harry. 
- Halo?
- Cześć Jam, co słychać? Przepraszam, że tak późno, ale chciałem Ci podziękować za dzisiejszy wieczór. Jak tam Zosia?
- Hej, nie no słuchaj, nie ma sprawy, w końcu czego nie robi się dla przyjaciół. Wiesz co? Teraz wracam do domu z parku, bo Bobik skaleczył łapkę, i to dość mocno, więc będę musiała go zawieść do weterynarza. A Zosia? U niej wszystko w porządku, śpi.
- Ojej, a może mogę Ci jakoś pomóc? Mogę Cię zawieźć, albo posiedzieć z Zosią, jeśli tylko chcesz.
W tym momencie Jam pomyślała, że dobrym pomysłem będzie, jeśli przyjmie oferowaną pomoc. To byłoby dla niej strasznie dużo. Jednak odmówiła, mając inny plan.
 - Bardzo Ci dziękuję, ale poradzę sobie. Już i tak dużo dla mnie zrobiłeś.
- No dobrze, ale jak coś to dzwoń. 
- Okej, w takim razie dobranoc.- zakończyła Jam.
- Pa.
Kobieta z psem właśnie znalazła się pod swoim domem. Kiedy weszła do środka stwierdziła, że Zosia jeszcze śpi. Teraz trzeba było się zastanowić, jak rozwiązać problem z Bobikiem. Jam już sama nie wiedziała, czy dobrze zrobiła odmawiając Harremu. Kiedy z nim rozmawiała, miała w głowie inną myśl. Pomyślała, że mogłaby zadzwonić do  Paul'a. Jednak czy nie będzie zły, że dzwoni o tak późnej porze? Nie, zły może i nie będzie, ale to i tak nie wypada. Kiedy tak rozmyślała telefon znów zadzwonił. Tym razem to był sam Paul. Zdziwienie było tak wielkie, że młoda doktor uszczypnęła się, aby sprawdzić czy to na pewno nie sen. Czy on naprawdę ma tak wspaniałe wyczucie, że wie kiedy zadzwonić? Uśmiechnęła się do telefonu po czym odebrała: 
- Tak, słucham?
- Witam Cię Jam. Czy nie dzwonię zbyt późno?
- Nie, wiesz, właśnie o Tobie myślałam.
- Tak? A o czym o mnie myślałaś?- mówił to takim cudownym, ciepłym głosem.
- W sumie to potrzebowałam Twojej pomocy, ale mów w jakiej sprawie dzwonisz?
- Julia zasnęła, myślałem, czy nie masz ochoty na wieczorny spacer. A w czym mogę Ci pomóc?
-  Zosia też śpi. A nie, wiesz, to już nieważne.- Jam stanęła przed największym dylematem swojego życia. Czy zgodzić się na pomoc Paul'a i wyjawić przed nim prawdę związaną z Bobikiem, czy może pójść z nim na ten spacer, a psa zostawić na głowie Harrego? Tak, ale to w końcu jest jej pies, ostatnio coraz mniej nim się zajmuje. Musiała poważnie zastanowić się nad posiadaniem tego kochanego psiaczka. 
Tym razem jednak nie mogła odmówić Paul'owi, bo jak by się poczuł? Wtedy już na pewno by dał spokój, i nie chciał się z nią umawiać. 
- Okej, w takim razie o której się spotykamy?- zapytała 
- Może przyjdę po Ciebie za pół godzinki?
- To czekam, pa.
- Pa.
W ten oto sposób Jam umówiła się z Paul'em na wieczorny piątkowy spacer. Bobik, właśnie! Bobik. Cóż z nim zrobić? Nie minęła minuta, a Jam dzwoniła do Harrego:
- Halo?
- Harry, posłuchaj, musisz mnie uratować. Gdybym mogła jednak skorzystać z Twojej pomocy.. Czy mógłbyś zająć się Bobikiem? Zrobiłabym to sama, ale wiesz, pamiętasz tego Paul'a, o którym Ci opowiadałam? Właśnie zaprosił mnie na spacer, Ratuj bracie! - wypowiadała to wszystko z błaganiem w głosie.
- No dobrze, dobrze, niech Ci będzie. Rozumiem, że do czasu, kiedy nie wrócisz mam siedzieć z Zosią?
- Gdybyś mógł.. Ale to nie będzie długo, wiesz to tylko spacer. Ona i tak śpi i na pewno do rana się nie obudzi. Jest już na tyle duża, że przesypia całą noc.
- Okej, będę za 5 minut, przygotuj wszystko co potrzebne do tego weterynarza.
- Dzięki, wiesz, że Cię kocham?- powiedziała szczęśliwa
- Ja ciebie też.
        W tym momencie rozmowa urwała się. Dlaczego? Nikt tego nie wiedział, jedynie sam Harry. W tej rozmowie wydawało się Jam, że jej przyjaciel jest jakiś smutny. Coś musiało mu leżeć na sercu, dlatego kobieta postanowiła, że kiedy tylko wróci z parku porozmawia z nim. Może ma problem z tą dziewczyną? Nie wiadomo. Teraz jednak Jam pobiegła do łazienki, poprawiła wygląd po czym pędem wyszukała dokumenty Bobika. Wyrobiła się co do sekundy, gdyż właśnie do drzwi zapukał Harry. 
- Hej kochany, dziękuję Ci za pomoc.
- Spoko, gdzie pies?- zapytał sucho i rozglądał się w poszukiwaniu pupila.
- W kojcu. Harry powiedz mi, czy coś się stało? Jesteś taki inny.- Jam próbowała wypytać przyjaciela.
Ten z kolei wziął psa, odebrał papiery i zanim wyszedł dokończył krótką rozmowę:
- Nie, a co miało się stać? 
- Błagam, powiedz mi, nigdy nie odzywałeś się do mnie z taką obojętnością.
- Dasz mi wreszcie spokój? Chcę Ci pomóc, czy to Ci nie wystarczy?
- Jeszcze raz Ci dziękuję- chciała go pocałować w policzek, ale odsunął się.
- Nie musisz dziękować, a teraz już pójdę. Miłego wieczoru.- wyszedł.
Jam nie mogła tego tak zostawić. Wybiegła za nim przed dom.
- Harry!- odwrócił się- Obiecaj mi, że jak wrócisz, powiesz mi co się z Tobą dzieje.!
- Nie potrafię.- schował psa do samochodu.
Jam podbiegła do niego i złapała go za rękaw:
- Potrafisz, tylko nie chcesz... Proszę Cię, muszę wiedzieć co Cię trapi.
- Uwierz mi, że nie chcesz wiedzieć.
Dziewczyna nic nie powiedziała, tylko spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
- No okej, ale będziesz żałowała, że Ci to powiedziałem.- Zamknął drzwi od samochodu i odjechał.
Jam stała przed domem zaskoczona tym co się stało. To nie był ten sam Harry, którego znała. Coś musiało się stać i to nie była jakaś błahostka. Było jej szkoda przyjaciela, który zawsze promieniał szczęściem, był uśmiechnięty i wesoły. Przynajmniej przy niej. 

           Tymczasem do domu kobiety zaczęła zbliżać się ciemna postać. Był to wysoki mężczyzna o szerokich barkach. Kiedy nadchodził, Jam doszła do wniosku, że to Paul. W ręce trzymał bukiet kwiatów i już z daleka pomachał. Kobieta zrobiła to samo. 
- O widzę, że już na mnie czekasz.- uśmiechnął się tym szerokim, wspaniałym uśmiechem.
- Tak, oczywiście, nie mogłam się doczekać. 
- Prosze, to dla ciebie- wręczył jej kwiaty i dopowiedział- a czy tym razem dostanę buziaka?
- Owszem, to już czas- odpowiedziała uśmiechem po czym złożyła na jego policzku pocałunek.
- Dziękuję. A więc idziemy?
- Idziemy.- uśmiech nie schodził z ich twarzy.
          Spacer był bardzo miły co chwilę Paul rozśmieszał dziewczynę. Nikt inny nie robił tego tak wspaniale jak on. No okej, Harry, robił to równie wspaniale, ale Harry to przyjaciel. 
Zrobiło się ciemno. Jam nigdy nie wychodziła do parku o tej porze. Najwyraźniej bała się, jakichś złodziei, czy czegoś w tym rodzaju. Tym razem było inaczej. Przy Paul'u czuła się bezpiecznie. Był on tak zbudowany, że swoimi ramionami mógłby otulić ze dwie takie Jam. Marzyła ona, aby kiedyś móc znaleźć się w tych objęciach. 
          Nagle rozmowa zaczęła dotyczyć Harrego.
- Tak, to prawda, bardzo go lubię. Jest moim najlepszym kumplem. Nigdy takiego nie miałam.- odpowiadała na jego pytania.
- Czyli między Wami nic nie ma? 
- Jasne, że nie, a dlaczego pytasz?
- Widziałem was dzisiaj na zakupach. Całował Cię, więc nie powiem, trochę się zdziwiłem.
Jam roześmiała się.
- A tak, ale coś źle musiałeś zobaczyć. To był buziak w policzek, za którego Zosia dostała lalkę.- dalej się śmiała- a to, że w ogóle byłyśmy z małą na tych zakupach to przypadek. Po prostu Ania nie przyjechała po Zosię, a Harry zaproponował nam, że zabierze nas na lody. Nie wspominając o tym, że jemu też pokrzyżowały się plany. Ale mniejsza o to. Czyli myślałeś, że ja i Harry..- nie dokończyła nadal się śmiejąc.
- No tak, właśnie tak myślałem. Ale nie dziw mi się.- też zaczął się śmiać. 
Szli cały czas pod rękę. Jak stare dobre małżeństwo.
- Szybko biegasz?- zapytała
- A jakże.. Jestem najszybszym mężczyzną na świecie- wykrzyknął na cały park. Po chwili w odpowiedzi na jego krzyk odezwały się ptaki. 
- To udowodnij.- kobieta zaczęła uciekać w głąb parku. Gonili się tak między drzewami, aż w końcu padli wyczerpani pod jednym z nich. Jam oparta plecami o drzewo położyła głowę na ramieniu Paul,a.
- Dzięki, że zgodziłaś się na ten spacer. 
- Okej, nawet dobrze mi to zrobiło. Musimy to kiedyś powtórzyć.- uśmiechnęła się.
- Jutrzejsze spotkanie nadal aktualne? Chciałem zabrać Cię do jakiejś restauracji. Muszę jeszcze załatwić opiekunkę.
- Oczywiście, że aktualne. Ale po co Ci opiekunka? Skoro chcesz, możesz zabrać małą ze sobą.
- Nie będzie Ci to przeszkadzać?- oparł swoją głowę o jej.
Ten moment mógłby trwać wiecznie. Jam właśnie poczuła to co zawsze chciała poczuć. Troskliwość i opiekuńczość faceta. On był po prostu idealny.
- Nie, skąd... Przecież wiesz, że uwielbiam Twoją Julkę. Jeśli Ania nie zabierze jeszcze mojej małej, to i ja z nią będę. W takim razie restaurację odłóżmy na potem, a jutro może zwykły plac zabaw?
- Co tylko chcesz...- Paul pocałował ją w czoło. 
         Cudowna chwila. Kiedy Jam poczuła, że jej ukochany pocałował ją, podniosła głowę, aby spojrzeć mu w te śliczne oczy. Paul nie zwlekał. Pochylił się i połączył swoje usta z jej. Pocałunek był długi. Mężczyzna położył dłoń na szyi Jam, a ta oparła swoje ręce na jego torsie. Tuż po pocałunku popatrzeli sobie w oczy. Dziewczyna uśmiechnęła się, aby dać Paul'owi znak, że pocałunek był wspaniały. Bez słów skierowali się w stronę domu jej domu. Oczywiście po drodze znowu wymieniali się zdaniami na różne tematy, jednak ani słowa o romantycznej sytuacji w parku.
    
        Tymczasem Harry wrócił od weterynarza. Sięgnął po klucz, który znajdował się w doniczce i wszedł do mieszkania. Zośka nadal spała. Okazało się, że Bobik miał tak bardzo zranioną łapkę, że musiał zostać na obserwacji. Mężczyzna zastanawiał się, czy nie napisać Jam listu, że już wrócił, a Bobik musiał zostać. Zdecydował jednak, że poczeka i porozmawia z nią w cztery oczy. Pragnął powiedzieć jej, że przez ten cały czas ich przyjaźni zaczął czuć do niej coś więcej. Był pewien, że porozmawia z nią na spokojnie i nie będzie już taki szorstki. 
     Siedział w kuchni i czekał. Zegar wskazywał już 23.35. Po chwili słychać było jakieś śmiechy. Wyjrzał przez okno, nie odsłaniając firanki, żeby nie zostać zdemaskowanym. 
- W takim razie do jutra.- powiedziała Jam
- Do jutra.- usłyszała odpowiedź, a tuż po niej pojawił się kolejny pocałunek.
     Harry był nieźle zaskoczony tym co zobaczył. Usiadł na stare miejsce i czekał, aż Jam wejdzie do domu...


Hej, oto kolejny rozdział. Jest on baaardzo długi, jednak mam nadzieję, że dało się go przeczytać. Liczę na komentarze z Waszej strony i do usłyszenia! <3

10 komentarzy:

  1. Halo, halo, niestety nie wszystko w moich rękach zostawić możesz. C:
    1. Nie znam szerokości bloga (razem z kolumną), a nie będe robić na oko, bo wiem, że to nie pyknie.
    2. Chodzi o napis podobny jak u mnie? Tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, no okej, rozumiem. :) W sumie to nie musisz się trudzić. Ale dziękuję Ci bardzo :*

      Usuń
  2. Świetnie piszesz! koniecznie daj mi znać, gdy dodasz kolejny rozdział. :)

    Mam wieeelką prośbę! Poklikasz w linki do rzeczy z ostatniego postu? Bardzo mi zależy!
    Jeśli klikniesz napisz w komentarzu, postaram się jakoś odwdzięczyć! <3
    lilianka-blog.blogspot.com





    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Czekam na następny! ;) Jeśli chciałoby Ci się wpaść do mnie to zapraszam.:)

    http://dreamysweetchocolate.blog.pl/

    Od razu mówię dopiero się uczę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, na pewno wpadnę :) + zapraszam do polubienia strony na fb i obs ! :)

      Usuń
    2. Już wcześniej polubiłam stronę na fb xd a teraz nawet obserwuję :D

      Usuń
    3. Kochana :* Bardzo Ci dziękuję, <3

      Usuń
    4. Nie ma za co ;) dla mnie to przyjemność :*

      Usuń
  4. Ludzie też czasem wymieniają innych na 'lepszy' model,szkoda,że to nie działa tylko w stosunku do zabawek... ://
    Świetny i dość długi rozdział!Czekam na kolejne! ^^


    bywiska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń