środa, 25 grudnia 2013

Szkolna miłość...cz.1

Hej teraz coś nowego. :) Komentujcie!!

Uff...gimnazjum za mną. Jestem bardzo zadowolona z moich wyników w nauce. Siedzę teraz na apelu zakończenia roku  trzecich klas gimnazjum i wyobraźnią bujam już w obłokach. Mam przed oczami tegoroczne wakacje z rodziną. Zastanawiam się jak zagospodaruję tyle wolnego czasu.!! W sumie nie ma nad czym się zastanawiać, 2 miesiące to naprawdę szmat czasu i na pewno wszystko zdążę zrobić. Ale co będzie jak wakacje się skończą? No właśnie,... znowu szkoła. Jeszcze nie wybrałam żadnego liceum, ale wiem, że na pewno chcę iść na profil biologiczno-medyczny. Z moimi wynikami mam nadzieję, że się dostanę.

- Laura Nowak!- w tym momencie usłyszałam głos dyrektora wzywającego mnie na środek po odbiór świadectwa. Byłam tak zamyślona, że nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęto rozdawać świadectwa. Na środku  rozdawano tylko świadectwa z wyróżnieniem, reszta otrzymywała je dopiero po rozejściu się poszczególnych klas z wychowawcami do ich sal.
Gdy podeszłam do Pana Dyrektora, ten wręczył mi książkę wraz ze świadectwem ukończenia gimnazjum, oraz wspomniał, że to ja mam najwyższą średnią w szkole. Nie lubię, gdy chwali się mnie na forum przed wszystkimi, dlatego odebrałam gratulacje i jak najszybciej wróciłam na swoje miejsce. Wszyscy jednak bili mi mocne brawa, nauczyciele, pracownicy szkoły oraz uczniowie i ich rodzice.
Apel trwał jeszcze dobre pól godzinki. Przedstawiliśmy scenki przygotowane na tę okazję i rozeszliśmy się do klas. Tam pozostali uczniowie otrzymali swoje świadectwa. Nasza pani wychowawczyni pożegnała się z nami i wręczyła nam słoniki szczęścia na dalszą drogę w życiu. Mówiła, że teraz wchodzimy w dorosłe życie i to od nas będzie zależało jak ono będzie wyglądało. Po zakończeniu wyszliśmy z klasą do jakiejś najbliższej kawiarenki. W końcu jednak to się skończyło, i już byłam sama w domu. Zaczęłam rozmyślać jak to będzie w nowej szkole, jak ja się tam odnajdę..
Pierwszy miesiąc spędziłam bardzo fajnie, gdyż jeździłam z moją przyjaciółką do hospicjum. Tam spędzałam prawie cały dzień bawiąc się z tymi ,,innymi" dziećmi. Drugi miesiąc był dziwnym miesiącem, bo ciągle rozmyślałam o nowej szkole. Dowiedziałam się też, że dostałam się do jednego z najlepszych liceów w moim mieście. Z jednej strony szczęście z drugiej strach. Doszło też do jednego spotkania klasowego, ale mimo że już poznałam część klasy to i tak nie czułam się jeszcze pewnie. Mieliśmy w klasie bardzo mało chłopaków, bo tylko 12 na 36 uczniów. Kolejny miesiąc wakacji z głowy.
Nadszedł wrzesień. Początek roku, ble, ble, ble.. Szkoła znów rozpoczęta. Tego dnia poznałam tych, których nie było w wakacje na spotkaniu klasowy. Dziewczyn o imieniu Laura było w klasie 3. Szczególną uwagę zwróciłam jednak na pewnego chłopaka, który nazywał się Maks. On natomiast był tylko jeden. :P
Kolejnego dnia oczywiście gapiłam się na niego kiedy tylko mogłam, kiedy tylko była jakaś okazja. Czasami spotkałam jego wzrok, jednak starałam się od niego nie uciekać. Czułam wtedy, że jestem dziwna, bo wyraźnie spodobał mi się chłopak, który na mnie nie spoglądał. Przynajmniej tego nie widziałam. Pomyślałam jednak, że skoro tak jest to muszę sobie odpuścić, i zaczęłam żyć ,,normalnie", tak jakby nigdy mi się nie podobał. Nie spoglądałam na niego, a rozmawiałam tak jak zawsze, tak po prostu. Trwało to jakiś miesiąc, no może dwa, gdy napisał gdzieś w internecie czy ktoś mógłby mu przynieść zeszyt z biologii. Ze względu na to, że nikt mu nie odpisywał, postanowiłam, że pożyczę mu ten zeszyt, bo co to takiego. Oczywiście już nawet zapomniałam, że mi się podoba, po prostu odstawiłam to na bok.
Następnego dnia dałam mu ten zeszyt.
-dzięki- usłyszałam z jego ust. Powiedział to z takim wspaniałym uśmiechem, że cały czas miałam go przed oczami.
- Nie ma sprawy- odpowiedziałam
- a mogłabyś pomóc mi obsłużyć to ksero?- dorzucił po chwili. To była 10 minutowa przerwa, a po niej miałam pisać sprawdzian z angielskiego. Chciałam sobie coś tam przypomnieć, ale co miałam zrobić, kiedy chłopak o którym ciągle myślę prosi mnie o pomoc?
- No dobra, ale jak się nie nauczę to będzie to Twoja wina- śmiałam się i spoglądałam mu prosto w oczy.
- Dobra.- też się uśmiechnął
Zrobiliśmy to co trzeba było, po czym poszliśmy na lekcję. Sprawdzian poszedł dobrze, i niepotrzebnie się denerwowałam. Po całym dniu nauki  wróciłam do domu. Nie mogłam o nim przestać myśleć... Czy ja się przypadkiem nie zakochałam?...

Bardzo proszę o komentarze czy warto pisać? <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz