sobota, 13 grudnia 2014

Drugie szczęście- Rozdział 17

Rozdział 17


Przyjeżdża Anna i poznaje Harrego.


Za oknami zaczęły pojawiać się pierwsze płatki śniegu. Nocne lampy oświetlały je i eksponowały ich urok. Tego roku biały płaszcz pojawił się bardzo wcześnie, bo już pod koniec listopada. Wiatr zaczął ustępować miejsca mrozowi, a ludzie otuleni po uszy w ciepłe ubrania wychodzili z mieszkań tylko w ostatecznej sytuacji. Prawdziwa zima szła wielkimi krokami, a razem z nią święta, prezenty i przeprowadzka Jam. Nie było jeszcze omówionych szczegółów, ale decyzja podjęta. W końcu czego nie zrobi się dla miłości?
- O matko!- krzyknęła, jakby przyśniło jej się coś strasznego.- usiadła na łóżku po czym spojrzała na Bobika, który właśnie się obudził i podbiegł do swojej pani, aby polizać ją na przywitanie.
- Bobik, kochany, co ja z Tobą zrobię? Przecież nie zostawię Cię tutaj samego. Jeny, kompletnie zapomniałam.- zakłopotana rozmyślała, jak wyjść z problemu.- myśl Jam, myśl- powtarzała w kółko podnosząc ubrania rozrzucone dookoła łóżka.

- Cholera, gdzie jest drugi kapeć?
Bobik biegał tylko za nią i przynosił kolejne ubrania.
- Dobry piesek, biegnij do ogrodu.
Kiedy posprzątała, wytarła mokrego od śniegu  psa, nakarmiła go i nerwowo złapała za telefon.
- Co ja mam robić, myśl, myśl...- Jednak myślenie przerwał dźwięk znanej muzyki.- Niech to szlag, Paul!
- Słucham?
- Hej kochanie, jesteś w domu?
- Hej, hej, jestem, a coś się stało?
- Nic wielkiego, chciałem Ci przypomnieć o przeprowadzce. Jeśli chcesz możesz przygotować już rzeczy, które zabierasz, a ja podjadę po nie wieczorem.
- Okej, to może umówimy się o 19-stej? Akurat kończę pracę.
- Nie ma sprawy. Czekaj na mnie, będę chwilkę po siódmej.
- Buźka- wysłała mu całusa i rozłączyła się. Rozejrzała się dookoła. - kurde, co ja mam wziąć?- zastanawiała się.
Znając Jam, najlepiej zabrałaby wszystko, ale przecież dom Paul'a to nie magazyn. Nie wiedziała od czego ma zacząć. Czy najpierw spakować ubrania, czy kosmetyki, czy może jakieś pamiątki, a może jeszcze szukać nowego domu dla Bobika? Zmęczona życiem rzuciła się na kanapę. Oparła głowę o bok sofy i zamyśliła się. W jej głowie rysował się obraz szczęśliwej rodziny złożonej z niej, Paul'a i Julki. Bobika w niej nie było. Mimo, że kochała tego psiaka, to nie dało się znaleźć wyjścia sytuacji, żeby nikt nie ucierpiał. Na chwilę pojawił się Harry z Liv, a z nimi jeszcze jakaś kobieta, ale chmurka marzeń prysła, w momencie, gdy znów zadzwonił telefon.
     Tym razem był to sms. Z racji tego, że leżał on dość daleko, Jam nie wstała, aby dowiedzieć się kto i co napisał. Nie musiała jednak długo nad tym się zastanawiać, bo po niecałych dziesięciu minutach ktoś zadzwonił do drzwi.
- Błagam, niech mnie ktoś zabije.- wstała i człapała się przez długi przedpokój, którego ściany były pięknie zdobione.
    Spojrzała przez wizjer, a jej oczom ukazała się Anna. Humor powrócił, a klamkę nacisnęła z wielką radością.
- Siostra!- krzyknęły jednocześnie.
- Co słychać? Wchodź, nie marznij kochana, a gdzie Zosia, opowiadaj!...- buzia Jam się nie zamykała.
- U nas wszystko po staremu. Zośkę zawiozłam  do przedszkola i pomyślałam, że Cię odwiedzę. Nie przeszkadzam Ci?
- Przestań, ty nigdy nie przeszkadzasz! Kochanie, idziemy na herbatkę. U mnie wszytko tak samo. Chociaż nie...- i tutaj jej oczy zmrużyły się, a twarz rozpromieniała.
- Nie gadaj! Masz kogoś?
- Może...- przeciągała
- Juhuu...- Anna piszczała jak małe dziecko, po czym zaczęła podskakiwać i śpiewać: ,,Jam ma chłopaka, Jam ma chłopaka.."
- Przestań, przestań, przestań- dośpiewywała roześmiana.
- No mów. Jak Wam się wiedzie?
- Świetnie! Przynajmniej na razie...- spojrzała zza otwartych drzwi lodówki.- Dzisiaj się do niego przeprowadzam.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Więc to ty zamieszkasz u Harrego? A co z Twoim domem?
- U jakiego Harrego?- zakrztusiła się kawałkiem ciastka.
Anna była zdezorientowana.
- Czyli to nie Harry? A myślałam, że wszystko dobrze się skończy. Tak do siebie pasowaliście.
- To Paul. Jest kochany, męski i nadzwyczaj opiekuńczy. Nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Chociaż.... Harry... hmm.. jakoś ciągle mam go w głowie..
- Mówię Ci, to przeznaczenie!- Jak Ci się nie uda z tym obecnym, to bierz Harrego.- podpowiadała Anna, jednocześnie stawiając na stole przygotowaną herbatę.
- Nie żartuj nawet sobie. Musi się udać, a po drugie to Harry też już się z kimś spotyka. To ta Liv z przychodni. Dziwnym trafem jest siostrą Paul'a. Kiedyś ją lubiłam, ale teraz jakoś za nią nie przepadam.
- Widzisz? To dlatego, że masz w głowie Harrego, a on się z nią spotyka! Mówię Ci, posłuchaj rady starszej....- roześmiała się, ale gdy zobaczyła wzrok swej kochanej siostry dodała- dobra, dobra już się zamykam. Mów co tam jeszcze.
- Nic ciekawego, mam problem z psem.
- Jaki?
- Opowiadałam Ci tę historię z Paulem i Bobikiem?
- No tak, a co?
- A no to, że się do niego przeprowadzam i nie mogę wziąć ze sobą psa, który po pierwsze wygląda jak ten jego, a po drugie reaguje na imię Bobik!
- Ups, to faktycznie masz problem. Ale wiesz co? Moja Lola zdechła jakiś czas temu, może chcesz żebym go zabrała?
- Serio byś mogła? Ratujesz mi życie.- Jam zmieniła pozycję na siedzącą.
- No pewnie, żaden problem. I tak miałam kupić Zosi nowego psa.
- Jeju, jaka ty jesteś kochana!
- No, od czego ma się siostrę. Spakuj go tylko. W ogóle na którą masz do pracy? Bo siedzę Ci na głowie.
- Na 15, więc spoko. Czekaj, czekaj, a nie chcesz może przeprowadzić się z Zosią do mojego domu? Po co ma stać pusty? Miałabyś bliżej do pracy, a Zosia do przedszkola, zero czynszu...
- Nie, dziękuję Ci, to Twój dom i kropka. Wiesz..., jakbyś w razie chciała wrócić...
- Nie przesadzaj, Harry mówi to samo. Co z Wami?- śmiech wziął górę- zobaczycie jeszcze, że nam się uda. A teraz skończmy temat. Idziemy na zakupy?
- Okej.
Temat związku z Paul'em drażnił Jam. Każdy z kim rozmawia mówi jej, że to się nie uda. Tym razem jednak nie pokazała jak bardzo jest z tego powodu zła. Tęskniła za siostrą i była szczęśliwa, że może spędzić z nią jeden dzień.

      Tymczasem Harry miał w planach odwiedziny Liv. Wiedział, że poprzedniego dnia zawiodła się na Jam. W ramach pocieszenia postanowił zrobić jej niespodziankę. Wyszedł z domu i już miał wsiadać do samochodu, kiedy w dali ujrzał dwie trzymające się za ręce kobiety. Ciągle się szturchały i popychały. Co jakiś czas któraś z nich podnosiła kupkę śniegu i obsypywała nią swą towarzyszkę. Przykuło to jego uwagę, bo taki widok nie jest codzienny. Wytężył wzrok, aby rozpoznać kobiety. Było to jednak niemożliwe, gdyż odległość w jakiej się znajdowali była zbyt duża. Zrezygnowany mężczyzna wsiadł do auta i odpalił silnik.
Wewnątrz było bardzo zimno. Jedynym plusem było to, że karoseria chroniła przed wiatrem. Harry nacisnął pedał gazu i ruszył. W radiu leciała playlista piosenek świątecznych, których był fanem od dzieciństwa, nic więc nie stało na drodze aby zaczął je śpiewać.
,,All I want for Christmas is...... youuuuuuuuuuu"- piszczący, łamiący się głos zawładnął wnętrzem pojazdu. W pewnym momencie przejeżdżając obok galerii handlowej dostrzegł te same kobiety, który widział rano. Poznał Jam i Annę, chociaż Annę znał tylko ze zdjęć. Zatrąbił, a potem nie mógł przestać się śmiać z reakcji jaką u nich wywołał. Przejechał jeszcze kilka metrów i zaparkował na pobliskim parkingu.
- Dziewczyny!- krzyczał doganiając je.
- Kto to?- pytała Ann zatrzymując się.
- Ten, z którym chcesz żebym była.
- Harry?
- We własnej osobie.- odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.
W międzyczasie Harry dobiegł i przywitał się z Jam buziakiem.
- To Anna, moja siostra, a to Harry, mój..
- Najlepszy, z najlepszych przyjaciół- skończył za nią.
Nowo poznani podali sobie dłonie.
- Gdzie się wybieracie?
- Do galerii na zakupy. Idziesz z nami?
- Hmm.. Co prawda miałem inne plany, ale..
- Jakie?
- Chciałem pojechać do...A nieważne. Idę.- stanął obok Jam i objął w talii.
Ann nic nie mówiła. Obserwowała tylko co się dzieje i nie mogła uwierzyć własnym oczom, że są na świecie jeszcze tacy mężczyźni jak Harry.
Ruszyli w stronę wejścia.
- Ostrzegam, że ja na zakupach muszę wszystko przymierzyć.- oznajmiała Ann, jakby chciała ostrzec współtowarzyszy, że te zakupy będą długie.
- Spokojnie, mamy czas.- powtarzał Harry.- My z Jam pobawimy się w jury i będziemy oceniać, co nie?
Już w pierwszym sklepie Ann poszła do przymierzalni z wybraną sukienką i kilkoma parami spodni.
- Dzisiaj od rana czuję się jak dziecko.- Śmiała się Jam.
- Dzieci są słodkie- mówił.
        Zakupy były udane. Obeszli chyba wszystkie z możliwych sklepów, a Ann nadal szukała sukienki.
- Ej, zobaczcie, tam jest jeszcze jeden, w którym nie byliśmy!- wskazała palcem.
 - Matko...- Jam była zmarnowana.
- Wystarczy Anno- zaśmiała się.
- Wiesz jak mnie bolą nogi?
- Proszę, chodźmy tam, obiecuję, że na pewno coś kupię.
-  Zawsze tak mówisz, a co do czego to wychodzimy z niczym.- żartowała.
Spór jednak zakończył Harry.
- Dobra, chodźmy. Ostatni sklep.
- Jest!- pisknęła uradowana Ann, szczęśliwa zwycięstwem, a Jam zmrużyła tylko na Harrego oczy i wypięła język.
- Dzisiaj faktycznie zachowujemy się jak dzieciaki.
     Kiedy weszli do sklepu Ann już biegała ze stertą wieszaków.
- Zobacz Jam, mam coś dla ciebie.
- Sukienka? Hmm.. jest cudowna.. zaraz przymierzę.
Harry usiadł  na fotelu przed przymierzalnią. Najpierw wyszła Ann.
- I jak? Co sądzisz? Nie jest zbyt obcisła?
- Nie, jest idealna. Na co szukasz takiej eleganckiej sukienki?
- Jeszcze nie ma okazji, ale coś czuję, że niedługo trzeba będzie szykować się na ślub Jam, więc już wolę coś mieć.- szeptała.
- Jak to? Mówiła Ci coś o ślubie?
- Nie, ale jak jej powiedziałam, że może coś się nie udać, to stwierdziła, że wszystko będzie idalne, a ona stworzy z tym... jak mu tam?
- Paul'em
- A no tak, z Paul'em szczęśliwą rodzinę. Ja tam od zawsze byłam za Tobą jak mi o Tobie opowiadała, ale cóż.. miłość nie wybiera...
Tajną rozmowę zakończyła Jam, wychodząca z przebieralnia.
- Uwaga! Wychodzę!
  I wyszła. Piękna różowa sukienka do samej ziemi sprawiła, że Jam wyglądała jak księżniczka. Talia zdobiona cekinami dodawała uroku sukience, a milion warstw tiulu sprawiały, że księżniczka przemieniła się w królową.
- No co nic nie mówicie?
Zarówno Ann jak i Harry wpadli w osłupienie. To Ann pierwsza wróciła do świata żywych i szturchnęła mężczyznę.
- Halo, halo, tu ziemia.
- Jesteś przepiękna.- wykrztusił z siebie po długim milczeniu.
- E tam, piękna... Sukienka jest przepiękna, to prawda, ale ja?...- zaczęła się śmiać. Ile ona w ogóle kosztuje?- spojrzała na zwisającą pod pachą metkę- co? 1500 zł? Jakiś żart, nie ma szans, żebym ją kupiła.
- Przestań, masz ją wziąć i tyle!- znów zaczęły się kłócić, a Harry cały czas marzył.
        Ostatecznie Ann kupiła różową, gładką sukienkę, a Jam wyszła bez niczego.
- Nie wiem, dlaczego jej nie kupiłaś- dziwił się w drodze do samochodu.
- Nie dam tyle hajsu za sukienkę, nawet jeśli jest śliczna.
- Oj, ty niedobra.
- Która jest godzina?- Ann spojrzała na zegarek.
- Za 10 trzecia.
- Kurdę, już dawno powinnam być w gabinecie. Liv mnie zabije.
- Napisz jej sms'a, że coś Ci wypadło. Przecież ostatnio pracowałaś za nią cały tydzień.
- Harry? Czy ty się dobrze czujesz? Pozwalasz na to, żeby twoja dziewczyna się przepracowała?
- Jakie przepracowała? A w ogóle... moja dziewczyna?- spojrzał na Jam z zaciekawieniem. Zauważył, że skoro Ann tyle o nim wie, to Jam na pewno o nim myśli.
- No co? Ja nic nie powiedziałam.?! To może ja już wsiądę...
- Powiedziała!- znów zaszeptała Ann i też otworzyła drzwi samochodu, ale z tyłu.
- Dobra, pisz tego esa.- naciskał, gdy już wsiedli do auta.
- Już, już.- Jam wystukała co jej przyszło do głowy: ,,Hej Liv, mam wielką prośbę, czy możesz zostać za mnie do końca dnia? Przyjechała siostra i dawno się z nią nie widziałam. Sama rozumiesz..."
Po krótkiej chwili przyszła wiadomość zwrotna:  ,,Okej, niech Ci będzie".
- I co?
- Załatwione!
Harry uśmiechnął się po kryjomu i donośnym głosem oznajmił:
- Uwaga dziewczyny: jedziemy!


Koniec:) Przepraszam, że nie w piątek, ale miałam wykład po lekcjach i trochę się przedłużyło! :)

4 komentarze:

  1. Oj po tym rozdziale to jestem więcej niż pewna, że Harry jeszcze nie wyleciał jej z głowy i Paul jest raczej na straconej pozycji. I przyznam, że chyba mnie to cieszy, jakoś tak mi do niej nie pasuje. Podzielam zdanie Ann - jestem za Harrym.
    Sukienka za 1500 zł? też bym nie dała,, ale coś mi sie zdaje, że mężczyzna po nią wróci i zrobi Jam prezent :)
    http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Team Harry ;) zdecydowanie team Harry :D

    Ja jak zwykle czytam nie po kolei ale tak mnie wciągnęło, że nie mogłam się oderwać :D
    Lecę nadrabiać :D i serdecznie zapraszam do siebie, jeśli zajrzysz to zostaw po sobie ślad w postaci choćby krótkiego komentarza, mówiącego mi co powinnam zmienić etc :D

    Wesołych Świąt! :3 dużo weny <3

    every-angel-has-its-own-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, mam nadzieję, że pozostałe rozdziały również Ci się spodobały :)

      Usuń
  3. Fajnie piszes a ja zapraszam cię na mojego bloga z grafiką : http://mysweetgraphic.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń