piątek, 27 grudnia 2013

Szkolna miłość...cz.3

No to mamy piątek. Niby fajnie, ale co z tego skoro dwa dni nie zobaczę Maksa? W sumie co ja sobie obiecuję?Pocałował mnie i wielkie ,,halo". 
Przygotowałam się do szkoły i po jakimś czasie już w niej byłam. Nikoli jeszcze nie było. Nie było nikogo z mojej klasy. Na końcu długiego korytarza siedział tylko jakiś chłopak i czytał książkę. Usiadłam więc na ławce i sama zabrałam się za studiowanie mojego zeszytu z biologii, gdyż miałam dzisiaj sprawdzian. 
,,Chloroplast, mitochondrium, jądro.."-powtarzałam sobie, gdy w pewnym momencie ktoś mi przerwał.
- Jądro?- zapytał nieznajomy głos( był to jakiś chłopak)- dziewczyno czego ty się uczysz? O jądrach to chyba jeszcze nie teraz- zaczął się śmiać. Ja też się roześmiałam i odwróciłam się, żeby sprawdzić kto mnie zaczepił. <To był Natan>
- O matko, to ty. Hej, miło Cię widzieć. Co tam słychać? 
- Siemanko, tak to ja, a kogo się spodziewałaś?
- Nie nikogo, zdziwiłam się tylko.- po tych słowach wysłałam mu miły uśmiech.
- Rozumiem, z czego się uczysz? Jądro, jądro, jądro- zaczął się naśmiewać.
- No przestań, przecież wiesz o jakie jądro mi chodziło.- uderzyłam go w klatę, ale dość lekko, bo była mocno umięśniona.
- Wiem, wiem... Jądro..- nie zdążył dokończyć, bo zrobiłam to ja.
- Tak komórkowe!- powiedziałam głośniej nie mogąc przestać się śmiać. 
- Okej, ale powiem Ci, że siły to ty nie masz. -Znów ten słodki uśmiech.
- Wiem, jestem słaba, albo to ty masz taki mocny brzuszek. Dotknęłam miejsca, w które wcześniej go uderzyłam.
- Możliwe.- uśmiechnął się i niby przypadkowo dotknął mojej dłoni.- Co masz pierwsze?
- Biologię, i dlatego się uczę.
- O jądrze? haahaha
- Przestań się śmiać, bo to może nie być dla Ciebie miłe doświadczenie.- przyjęłam srogą minę pod którą nie mogłam ukryć śmiechu.
- A co mi zrobisz?
- Znów Cię pobiję.
- Dobrze będę grzeczny.- Usiadł prosto i nic nie mówił.
- No dobrze już, powiedz coś.- brzmiało to jak błaganie
- Ładnie dziś wyglądasz.- Bez zastanowienia powiedział Natan.
- Yyy..dziękuję.- Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
Natan nic nie powiedział, bo w tym momencie zadzwonił dzwonek na przerwę i podszedł do nas Maks. Nawet nie wiem skąd on się tam wziął i kiedy przyszedł. 
- Cześć Laura.- powiedział do mnie a do Natana ,,Siema:" i podał mu rękę- chociaż wcale go nie znał.
- Hej Maks. 
Przez moment była cisza..
- Aaa..Maks to jest Natan. Natan to jest Maks.- Przedstawiłam ich sobie. 
- Jeszcze raz siema-  tym raem odezwał się Natan
- Słuchaj Laura chciałbym z Tobą pogadać, moglibyśmy się przejść? Jest długa przerwa.
- Okej,- dziwnie się poczułam zostawiając Natana. - będę leciała, do zobaczenia później- uśmiechnęłam się i poszłam za Maksem, który pociągnął mnie za rękę.
- Spoko, do zobaczenia!- odpowiedział Natan prawie za mną krzycząc.
Maks się nie odwrócił, aż do momentu wyjścia ze szkoły. Tam dopiero stanęliśmy. Postanowiłam zacząć rozmowę:
- To o czym chciałeś ze mną rozmawiać?
- O wczorajszym pocałunku.
Zamurowało mnie. O czym on chce gadać? Może chce mi powiedzieć, że się we mnie zakochał? Nie to niemożliwe. Ja i On? Przecież on ma powodzenie u wszystkich dziewczyn. Flirtuje z każdą. Moment...ale żadnej jeszcze nie pocałował ot tak... Ocknęłam się i odezwałam:
- Yhy..i co dalej?
- Nie wiem jak Ci to powiedzieć, ale...
- No dawaj wyduś to z siebie, zaraz skończy się przerwa.- ponaglałam go
-No dobra, chciałem Ci powiedzieć, że nie chcę żebyś sobie coś obiecywała, bo ten pocałunek był spontaniczny, no wiesz...
Osłupiałam po jego słowach. Właśnie złamał moje serce. Byłam w nim szaleńczo zakochana, a on zrobił mi coś takiego...
- Tak wiem, nic dla ciebie nie znaczył, mam rację?
- No tak, bo wiesz, ja mam...- wahał się czy ma to powiedzieć.- ja mam dziewczynę. Dokładnie od wczoraj. Tuż po tym pocałunku ją zdobyłem.
- Nie no spoko, zdobyłeś mówisz?- udawałam twardą, ale czułam, że do oczu napływają mi łzy.- życzę Wam szczęścia. - powiedziałam i uciekłam do łazienki. Tam spotkałam Nikolę.
- Czemu płaczesz? Co się stało?
- Maks powiedział mi, że nic do mnie nie czuje, i że ma dziewczynę. Wiesz co to za ździra?- mówiłam roztrzęsiona.
- Przestań tak mówić, jesteś zdenerwowana. Ochłoń.
- Ale co ja sobie myślałam? Że będziemy razem i będziemy żyli długo i szczęśliwie? Głupia...Przecież znamy się od kilku miesięcy a ja już się zakochałam.
- Dobra, nie możesz w takim stanie iść na lekcje. Chodź powiem pani, że się źle czułaś i poszłaś do pielęgniarki..
- Nie, dam radę, tylko pożycz mi kosmetyki, poprawię sobie makijaż.- mówiłam
Nikola spytała mnie czy na pewno. Ja jednak byłam pewna, że tak. Bo przecież nie mogę zostawić wszystkiego przez jednego głupiego chłopaka?
Lekcje się zaczęły. Nie spojrzałam na Maksa ani przez chwilę. Napisałam sprawdzian z biologii i poszedł mi nawet dobrze. Myślę, że to dlatego, że przypomniałam sobie Natana jak mnie rozśmieszał przed lekcją. 
Żadna przerwa nie była dla mnie tak długa jak te dzisiejsze. Marzyłam o tym żeby pójść do domu. Co prawda z biegiem dnia zaczął nawet poprawiać mi się humor i już na ostatniej przerwie byłam taka jak przed ,,zakochaniem". Uświadomiłam sobie, że przecież to tylko głupie uczucie, które z czasem,< gdy będę się starała.>- się ulotni. 
Po ostatniej godzinie wyszłam ze szkoły i skierowałam się w stronę domu. Zazwyczaj chodziłam sama, bo nikt nie mieszkał w tych okolicach, co ja. A jak już mieszkał to nie kończył o tej samej godzinie. Nie wiem dlaczego, ale znów zaczęły płynąć mi łzy. Nie takie gorzkie jak wtedy w łazience, ale subtelne. Jedna po drugiej. Nie panowałam nad nimi. To nie był płacz, to były zwykłe łzy. Wiedziałam, że w końcu to przejdzie.
W pewnym momencie dogonił mnie Natan. 
- Cześć Laurko- uśmiechnął się, jednak jeszcze się nie spojrzał. Szybko starłam łzy.
- Hej, znów się spotykamy.- odwzajemniłam uśmiech, którego zapewne nie widział.
Stało się to czego obawiałam się najbardziej. Spojrzał na mnie.
- Ej, co się stało, płakałaś?- zapytał, po czym stanął naprzeciw mnie i położył dłonie na moich policzkach ocierając łzy, które spływały/.
- Nie, wiesz ja tak mam, gdy jest za jasno, a teraz właśnie pali słońce.- zaśmiałam się i patrzyłam mu w oczy, zresztą tak jak on mi.
- Myślisz, że Ci uwierzę?- zapytał.
- Tak, ja to wiem. A jak nie, to Cię pobiję. haha- udawałam śmiech
- Okej, tak nie chcesz mówić, to nie naciskam, ale pamiętaj o mnie, że zawsze masz we mnie wsparcie dobrze?
Poczułam coś miłego w sercu.
- Dobrze.- odpowiedziałam
- Okej, to uzgodnione. A teraz mam pomysł, zabieram Cię na ,,dziki wypad".- złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Pobiegłam za nim i w ostatniej chwili wskoczyliśmy do autobusu, który nadal nie wiedziałam gdzie nas dowiezie.
- Co ty robisz? Jesteś szalony- powiedziałam mu, gdy weszliśmy do autobusu.
- Zobaczysz- uśmiechnął się.- usiądź.- wskazał mi jedyne wolne miejsce w autobusie.
- Dzięki- puściłam jego rękę, i poszłam przodem, a on tuż za mną.
Stanął przy mnie i ciągle na mnie patrzył. Wiedziałam to, bo spoglądałam czasami, gdy miałam w tamtym kierunku wzrok.
Po przejechanych kilku przystankach- wysiedliśmy. Nadal nie wiedziałam, dokąd mnie wiezie. W tym momencie powiedział:
- Jeśli ma to być niespodzianka, to muszę zawiązać Ci oczka- uśmiechnął się- byłam nieźle zdziwiona, ale był taki przekonywujący, i te jego błękitne oczy..
- Okej, ale mów mi jak będzie na drodze jakaś przeszkoda, żebym się nie zabiła..- roześmiałam się
- No w końcu widzę z powrotem ten piękny uśmiech. Spoko, nie pozwoliłbym na to.- odpowiedział mi i zawiązał oczy moją chustką.
- No to w drogę..- złapałam go za rękę oburącz. 
- W drogę- powiedział i postawił pierwsze kroki....

Część trzecia skończona, co myślicie? Piszcie, niedługo powstania czwarta część jeśli, tylko Wam się podoba.. Komentujcie!! <33


4 komentarze:

  1. Super! Czekam na część 4! P.S. To ja,Oliwka406 z zapytaj :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest już nawet 5 :) Bardzo się cieszę, że mnie odwiedzasz: :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Spoko,nie ma sprawy :) Uwilebiam czytać opowiadania,a to to już szczyt wszystkiego! Genialne! Jesteś bardzo utalentowana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń