sobota, 28 grudnia 2013

Szkolna miłość...cz.4

Natan prowadził mnie w nieznane.
- Daleko jeszcze?- pytałam niecierpliwie
- Spokojnie za dwie minuty będziemy na miejscu.
W pewnym momencie usłyszałam muzykę. Z każdym krokiem stawała się ona coraz głośniejsza. Nie była to jakaś tam dyskotekowa muzyka, a bardziej przypominała mi piosenkę dla dzieci. Przez moment naprawdę poczułam się jakbym miała 5 lat.
- To powiesz mi w końcu gdzie jesteśmy?
Natan nie odpowiedział tylko stanął za mną i zaczął odwiązywać chustkę. Zdjął ją, a moim oczom ukazało się ogromne wesołe miasteczko.

- Matko!!- wykrzyknęłam i złapałam się za głowę.
- Nie podoba Ci się?- zapytał
- Oczywiście, że podoba! Kiedy ja ostatni raz byłam w takim miejscu.>?
- No to chodź, złapał mnie za rękę i poszliśmy do krainy zabaw
Lekcje skończyły się o 14. A tutaj byliśmy aż do godziny 19.00. Bawiłam się wspaniale. Natan powiedział żebyśmy poszli na diabelski młyn, ale kiedy zobaczyłam jaki on jest wielki nie zgodziłam się.
- No chodź, zobaczysz jak będzie fajnie- prosił mnie
- Nie, nie ma mowy, idź sam a ja tutaj na ciebie poczekam okej?
- O nie, nie, bez Ciebie to nie to samo.- w tym momencie uklęknął przede mną i wręcz błagał. Poczułam się tak jakby prosił mnie o rękę, więc postanowiłam, że z nim pójdę. Raz się żyje.
- Okej, ale jak będzie mi niedobrze, to możesz na tym stracić...- oboje się roześmialiśmy- i nie wypiorę Ci tej pięknej bluzeczki- dodałam po chwili.
- Dzięki, poświęcę tę bluzeczkę dla ciebie- wstał i jak zawsze złapał mnie za rękę. Może to dziwne, ale wyglądaliśmy tak jak byśmy byli razem, a przecież nie jesteśmy.
Karuzela ruszyła. A ja nie wiedziałam co mam zrobić ze strachu. Natan widział jak bardzo się boję i nie puszczał mojej ręki ani na chwilę, a ja chowałam w niego głowę przy każdej możliwej okazji. Dobrze trafiliśmy, bo nie siedzieliśmy na oddzielnych miejscach, a na jednym wspólnym, gdzie miałam do niego łatwy dostęp. Nadeszła godzina powrotu do domu. Chłopak odprowadził mnie pod dom, a raczej blok, bo mieszkam w bloku. Przez całą drogę śmialiśmy się i wspominaliśmy jakieś śmieszne wpadki z wesołego miasteczka. Najczęściej to ja byłam obiektem żartów. Zaczęłam się zastanawiać czemu robię takie idiotyczne rzeczy? No, ale Natanowi to się podobało, więc okej. Doszliśmy pod blok.
- Na którym mieszkasz piętrze?- zapytał, gdy stanęliśmy pod klatką wieżowca.
- Na 6-tym
- I do domu nie boisz się wchodzić? Bo ten diabelski młyn był znacznie mniejszy niż Twój blok.- zaczął się śmiać.
- Nie, to co innego.- też się zaśmiałam- a ty mieszkasz w bloku czy domu?
- W domu, jeśli chcesz możesz mnie odwiedzić.
- Może kiedyś..- droczyłam się z nim- ale teraz muszę już lecieć. Mam jeszcze do odrobienia kilka zadań, i dzięki za ten dzisiejszy ,,dziki wypad" haha.
- Nie ma sprawy, to do jutra, jeśli się zobaczymy. Ale przecież jutro sobota, więc co chcesz odrabiać?- dał mi buziaka w policzek.
- Wiem, ale mam ich sporo, więc zrobię sobie kilka dzisiaj i na jutro będzie mniej. No to paa..- spojrzałam na niego i weszłam do klatki.
Gdy przeszłam pierwsze piętro wyjrzałam przez okno na klatce, tak aby mnie nie dostrzegł, i widziałam go jak stoi i powoli kieruje się w stronę swojego domu. Popatrzyłam chwilę na niego. Pomyślałam, że ten dzień był naprawdę wspaniały. No może pomijając ten epizod z Maksem, ale w końcu wiem, że świat nie kręci się tylko wokół niego. Weszłam do domu. Rzuciłam torbę do pokoju i poszłam do kuchni, gdzie krzątała się moja mama.
- Hej, co tam? Co dzisiaj tak późno?- zapytała mama
- Hej mamuś, wiesz może to dziwnie zabrzmi, ale byłam w wesołym miasteczku z Natanem. Nie znasz go, ale mam nadzieję, że Ci go kiedyś przedstawię- odpowiedziałam- co dzisiaj na obiad?
- No ja też mam nadzieję. Na jaki obiad? Ty to już chyba obiadokolacja co? Leć umyj ręce, a ja przygotuję Ci te Twoje ulubione pierogi.
- Jesteś kochana mamuś.
Po kolacji pomknęłam do łazienki żeby się umyć. Kolejną rzeczą tego dnia było odrobienie lekcji. Przed snem zajrzałam jeszcze na fb. Tam napisał Natan, z prośbą o mój numer telefonu, bo tak dobrze się zaprzyjaźniliśmy, a nadal nie mieliśmy swoich numerów. Wysłałam mu go, zrobiłam wszystko to co sobie zaplanowałam i poszłam spać. Dzisiaj dość późno bo prawie o 23.

.A więc mamy sobotę. Otworzyłam oczy i od razu zaczęły razić mnie promyki słońca wpadającego przed duże okno mojego pokoju. Miałam w nim bardzo duży taras. Mimo że mieszkałam w bloku, to nie był on niewygodny. Miał prawie 90 m2. 4 pokoje, kuchnia, łazienka, jadalnia i przestronny salon. Moje osiedle nazywało się ,,Słoneczna Dolina". Nie było tutaj żadnych gangsterów czy czegoś w tym rodzaju. Było bardzo bezpiecznie, osiedle monitorowano 24/24h. Jeżeli chodzi o to jak mi się żyje, to żyje mi się bardzo dobrze, wygodnie i  niczego mi nie brakuje. Mama jest nauczycielką biologii w pobliskim gimnazjum, natomiast tata jest pediatrą. To przez niego również chciałabym nim zostać.
Usłyszałam dźwięk telefonu. To SMS. Sięgnęłam do półeczki stojącej obok łóżka.  Przetarłam oczy a na ekranie wiadomość:
- ,,Cześć. Zobacz jaki piękny dzień za oknem. Masz ochotę na spacer?. NATAN"
Tak brzmiała treść SMS-a. ,,W sumie czemu nie"- pomyślałam i odpisałam: ,,Okej, to za godzinkę pod moim domem?". Nie minęła minuta, a już przyszła wiadomość zwrotna: ,,czekam :*"
Postanowiłam więc wygrzebać się z łóżka żeby zdążyć się ubrać, zjeść i ogólnie takie podstawowe poranne czynności. Spojrzałam na zegarek. Była 10.  Gdy już wszystko zrobiłam usiadłam przed komputerem i czekałam aż wybije 11, bo zejście na dół zajmie mi minutkę.
Zadzwonił telefon. Odebrałam go, a po drugiej stronie zastałam Natana.
- No gdzie jesteś?
- O matko, to już? Która jest?
- No tylko 11.15.
- Przepraszam Cię, zaraz będę na dole.- nie czekałam na odpowiedź, tylko rozłączyłam się, złapałam buty i wybiegłam z mieszkania.
W biegu zakładałam trampki. Kiedy wyszłam z klatki Natan podszedł, pocałował mnie w policzek na powitanie i powiedział"
- To co, spacer?
- Okej, jeszcze raz przepraszam Cię za spóźnienie.
- Spoko.
Ruszyliśmy w stronę parku. Powoli maszerując rozmawialiśmy o tym i o tamtym. Natan mówił o swojej klasie, o tym jak mu idzie i kim chciałby zostać w przyszłości. Za miesiąc wakacje, a potem będzie już  w klasie maturalnej, więc trzeba już się zastanawiać nad swoim życiem. Ja również opowiedziałam mu o moich planach.
- Chciałabyś pójść ze mną do sklepu po coś do picia?
- Spoko, a gdzie jest najbliższy?
- Tam, koło kina.
- Okej. Słuchaj wtedy, gdy wracałam ze szkoły płakałam przez Maksa. No wiesz którego, wczoraj go poznałeś. Płakałam, bo zakochałam się w nim, a on tak po prostu powiedział mi, że nie mam sobie co obiecywać. Ale już mi przeszło, oczywiście moje uczucie nie minęło, ale zrozumiałam, że nie tylko on jest na świecie. Wiesz, nie chciałam wtedy nic Ci mówić, bo nie byłam pewna czy mogę, ale teraz wiem, że mogę Ci zaufać, jesteś najlepszym przyjacielem jakiego mogłabym sobie wymarzyć.
- Cieszę się, ale koniec smutasów, chodźmy do sklepu, kupię Ci różową słomkę haha
Doszliśmy pod kino, tam obok był sklep, do którego zmierzaliśmy. W pewnym momencie zauważyłam Nikolę. Już chciałam ją zawołać i się z nią przywitać, kiedy zobaczyłam w pobliżu również Maksa. ,,Czy to zbieg okoliczności?"- pomyślałam. Po chwili jednak stwierdziłam, że to żaden zbieg okoliczności, bo Maks podszedł do niej i zaczął się z nią całować. Ja z Natanem byłam za Maksem, więc Nikola po tym ich ,,pocałunku" zauważyła mnie. Byłam na nią wściekła, widziałam, że nie wie co ma ze sobą zrobić, ale co mnie to obchodzi?
- Natan, chodź, idziemy stąd.- złapałam go za rękę i pociągnęłam w przeciwną stronę- tak by ich nie widzieć.
Czy zrobiło mi się przykro? Oczywiście, że tak, bo ja go nadal kochałam.
- Lauraaa- krzyczała za mną Nikola
- Nie odwracaj się Natan, ona dla mnie już nie istnieje.
- To ta Twoja przyjaciółka?
- Proszę Cię przyjaciółka? Suka, a nie przyjaciółka.
Postanowiłam, że nie zepsuję Natanowi tego dnia, przytuliłam się do niego i znów poleciały mi łzy. W końcu właśnie dowiedziałam się co zrobiła mi moja dotąd najlepsza przyjaciółka.
- To co teraz dla mnie przygotujesz na pocieszenie?- zapytałam zapłakana
- Chodźmy do mnie.- powiedział, po czym otarł mi łzy- tylko nie płacz- dodał po chwili.
Ten dzień spędziłam z Natanem u niego. Miał niezłą chatę. Graliśmy w gry na PSP.
- Wiesz co? Nie znam jeszcze żadnej laski, która zechciałby ze mną grać w gry.
- No to właśnie poznałeś, a teraz siedź cicho, bo zaraz wygram- śmiałam się z niego.
Po grze, oczywiście wygranej przeze mnie, dostałam na pocieszenie duży pucharek lodów. Po wszystkim Natan odprowadził mnie, a ja podziękowałam mu, za to, że zawsze jest przy mnie.
Mimo że smutek przeszedł, to gdy znów byłam sama w domu, myślałam o tym wszystkim i o tym czemu to spotyka właśnie mnie.

Część 4 skończona. No ta była dość długa, ale mam nadzieję, że miło się ją czytało. :) Pozdrawia Was i zachęcam do zostawiania komentarzy.. :<3<3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz