piątek, 8 listopada 2013

Historia pewnej miłości ,,Spotkanie i burza''

Hej, postanowiłam coś napisać :)

........
Rano obudziły mnie promyki słońca. Mimo, że pora roku nie była ciepła, to tego dnia stał się nagły wyjątek. Wzięłam do ręki telefon, aby sprawdzić która jest godzina, a przy okazji odczytałam wiadomość. To ten sam numer co wczoraj, a więc napisał do mnie Mateusz. O matko, żebyście wiedzieli jakie cudowne poczułam wtedy motylki w brzuchu... Jego sms brzmiał tak: ,, Ślicznotko, zobacz jakie słońce!!  Takie wspaniałe jak ty :* Mamy szansę na spotkanie?''.
Oczywiście, że moja odpowiedź brzmiała ,,tak'', ale dzisiaj środa i nie za bardzo miałam czas w środku tygodnia. Odpisałam: ,, Hej, pewnie, że mamy szansę, ale dzisiaj nie mogę. Najprędzej w piątek, może być?''.  Zebrałam się z łóżka i otrzymałam odpowiedź: ,, Będę czekał do piątku.. Przyjechać po ciebie pod szkołę? O której kończysz? :* Mam propozycję co do piątkowego spotkania, masz może ochotę na małą imprezkę u mnie? Zaproszę czwórkę znajomych ze studiów i Ciebie. Chciałbym żebyś ich poznała a oni na pewno chcieliby tego samego. :)'' - przeczytałam wiadomość i od razu odpisałam: ,, Okej, to możesz po mnie przyjechać, kończę o 14.20. A co do tej imprezki to nie jestem pewna.. Czy mnie polubią i w ogóle. A o której to się zaczyna?''
Postanowiłam się zbierać i przygotować do szkoły. Słyszałam dźwięk wiadomości, ale nie przerywałam swoich czynności, bo nie chciałam się spóźnić. Dopiero będąc w autobusie znowu odczytałam esa: ,, Ejj noo, Aniu, zrób to dla mnie, bardzo mi na tym zależy, a wiem, że nie lubisz imprez, dlatego to będzie taka kolacja w większym gronie, okej?- bardzo mi zależy.. Zaczyna to się o 19.00, ale pojedziemy do mnie wcześniej i coś przygotuję. Ja będę gotował, a ty popatrzysz, może Cię nawet nakarmię..:*''. Jak brzmiała moja odpowiedź? ,, Okej, niech Ci będzie... ale tylko pod warunkiem, że mnie nakarmisz.''- wysłałam tą wiadomość i schowałam telefon do kurtki, ponieważ dojechałam do szkoły. Wyciszyłam komórkę, lecz w ciągu dnia nie mogłam sprawdzić co mi napisał Mateusz, bo oddałam do szatni kurtkę razem z telefonem. Dopiero po całym dniu ciężkiej nauki ujrzałam wiadomość: ,, Obiecuję Słoneczko, to czekam w piątek po lekcjach, pa :*''. Nie odpisałam już, ale kiedy napisał do mnie ,,Słoneczko'', poczułam się niesamowicie.!. On serio coś do mnie czuje..
......
Minął mi czwartek, a potem w końcu przyszedł piątek. W szkole nie mogłam za bardzo się skupić. Ciągle myślałam o Mateuszu. O tym jak spędzimy ten czas i o tym czy coś w ogóle będzie z naszej znajomości. Przed oczami ciągle jego widok. Szczególnie wtedy gdy na mnie patrzył...  Piątek zakończony. Wyszłam przed szkołę pewna, że czeka już na mnie Mateusz, a tam? Nie ma go! ,,Wystawił mnie, co ja sobie myślałam?''- pomyślałam już nieźle zdenerwowana. Zabrałam się i poszłam na przystanek. Po jakichś kilku minutach na przystanek podjechał samochód. W sumie taki sam jak Mateusza, ale przecież takich aut jeździ setki po ulicach... Okazało się jednak, że to faktycznie Mati. Wyszedł z auta i zasłonił mi oczy, gdyż siedziałam na ławce tyłem do ulicy.
- Zośka, daj spokój- powiedziałam- przecież wiem, że to ty..
- Dzień dobry panience, a co panienka tu robi? Nie byliśmy przypadkiem umówieni pod szkołą?- zapytał
Odwróciłam się.
- To ty? A co ty tu robisz? Przecież nie było Cię pod szkołą, więc postanowiłam wrócić do domu.- odpowiedziałam, ale wstałam i pocałowałam go w policzek. Jednak on złapał mnie w pasie, przyciągnął do siebie, i schował głowę w moich włosach, jednocześnie szepcząc do ucha:
- Przepraszam Cię słonko,ale wykład się przedłużył a nie miałem jak zadzwonić. Pojechałem pod szkołę,
ale już nikogo nie było, więc objechałem wszystkie okoliczne przystanki i w końcu Cię mam..- Nie odpowiedziałam, ale również się do niego przytuliłam.
- To jak jedziemy?- zapytałam
- Nie chcę, nie...  nie chcę Cię puszczać...- powiedział całując mnie w szyję.
- Zamurowało mnie, ale poczułam się niemiłosiernie dobrze. Chciałam, żeby tak mnie tulił i całował całą wieczność, jednak to nie było realne.- No chodź, chodź, musimy przygotować coś do jedzenia dla Twoich znajomych.- powiedziałam odsuwając się od niego, łapiąc go za rękę. Weszliśmy do auta i pojechaliśmy w stronę jego domu.
.............
Minęło jakieś 15 minut. W czasie podróży cały czas się śmialiśmy. W końcu stanęliśmy pod jego domem. Był to średniej wielkości domek jednorodzinny z ogrodem i garażem. Wjechaliśmy na posesję.
- O matko, co za dom!, mieszkasz tu sam?- zapytałam
- Tak, sam, ale marzę o tym, żeby ktoś w nim zawitał. - spojrzał na mnie.
- Okej, to chodźmy...Przygotujmy coś do jedzenia..
Zanim weszliśmy Mateusz gwałtownie złapał mnie na ręce i przeniósł przez próg.
- Co ty robisz?- zaczęłam się śmiać.
- Tak będzie wyglądała nasza noc poślubna, wniosę Cię przez próg domu, a potem już nigdy nie wypuszczę Cię z niego Aniu.- powiedział stawiając mnie na ziemi patrząc prosto w oczy..
Nic nie odpowiedziałam, a Mati złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą do kuchni.
- Poczuj się jak u siebie w domu. Od dzisiaj mój dom jest też Twoim.- mówił chłopak przygotowując składniki do potraw. W tym momencie podeszłam do niego i bez słowa przytuliłam się mówić tylko: ,,dziękuję''. Mateusz zostawił siatki na stole i mocno mnie przytulił. Jest on ode mnie o głowę wyższy, więc czułam się taka kochana i bezpieczna. Po chwili odeszłam od niego i dałam mu szansę dalej przygotowywać jedzenie.
- Pamiętasz, co Ci obiecałem?- zapytał
- Nie.. a co?
Mateusz wziął kulkę winogrona i podszedł do mnie. Spojrzałam na niego, gdy zaczął mnie karmić. W pewnym momencie przyszła kolej na długiego żelka. On włożył do swoich ust jeden jego koniec, a do moich drugi. Jedliśmy go zbliżając się do siebie...kiedy nasze usta były o centymetr od siebie, ktoś zadzwonił do drzwi. Dziwnym trafem Mateusz nie przerywał naszego wspólnego zjadania ,,żelka'', lecz szedł dalej, aż nasze usta spotkały się. Poczułam jak krew napływa mi do serca. W brzuchu miałam takie motylki jakich jeszcze nigdy nie czułam. W końcu przerwałam ten wspaniały pocałunek i poszłam otworzyć drzwi. W tym czasie Mateusz szybko dokończył nakrywanie do stołu.
- Hej, jestem Kamil- przyjaciel Matiego- powiedział nieznajomy.
- Hej, Ania, jego koleżanka- uśmiechnęłam się i zaprosiłam gościa do ,środka.
Zajęliśmy miejsca przy stole i świetnie się nam rozmawiało, po jakimś czasie zaczęła przychodzić reszta. Była godzina 20.00. Humory dopisywały wszystkim. Tego wieczora poznałam czwórkę przyjaciół Mateusza. Było to trzech chłopaków i jedna dziewczyna. Całkiem ładna, więc jak Mateusz mógł interesować się mną- małolatą, a nie nią? Tak, byłam dla niego małolatą- ja 17, on 21 lat. Tamta dziewczyna też miała 21. Czas zleciał nam bardzo szybko. Dochodziła godzina 00.00. Wszyscy postanowili zbierać się do domu. Zatrzymywaliśmy ich, jednak oni byli pewni, że na nich czas. Gdzieś za dziesięć 00.00 już ich nie było. O 23.00 dzwoniła do mnie mama i pytała kiedy będę, jednak ja odpowiedziałam, że nie wcześniej jak o 01.00. Mama zgodziła się i powiedziała, że będzie czekać. Teraz wybiła północ, po gościach Mateusza ani śladu.
- Pomogę Ci posprzątać.- powiedziałam zabierając ze stołu talerze.
- O nie, nie. Nie ma mowy. To ja posprzątam, a ty usiądź i odpocznij, bo widać, że jesteś zmęczona.- powiedział Mati i zaprowadził mnie na kanapę w salonie. Z tego miejsca miałam wspaniały widok na faceta krzątającego się w kuchni. Mateusz miał rację byłam już nieźle zmęczona, a oczy same mi się zamykały. Chyba przysnęłam, bo ,,mój ukochany'' nagle mnie wybudził:
- Aniu... Czy nie chcesz zostać u mnie do rana?Mam kilka pokoi, więc mogłabyś spać u siebie. Zobacz jaka jesteś zmęczona, a na dworze rozpętała się wichura. Jednak jeżeli chcesz to Cię odwiozę, ale uwierz mi to nie jest dobry pomysł.. Jest już prawie druga- powiedział chłopak
- Nie, ja powinnam już iść.. O matko, muszę zadzwonić do mamy!! o pierwszej miałam być w domu!!- powiedziałam i wybiłam z kanapy jak torpeda, jednak Mateusz złapał mnie i położył z powrotem:
- Gdzie lecisz kochana? Połóż się i porządnie wyśpij. Nie masz się czego obawiać, już zadzwoniłem do rodziców, i zapytałem czy możesz u mnie zostać. Podałem im też mój adres w razie gdyby się o ciebie bali, a ty jeżeli chcesz możesz spać u mnie. Powiedziałem twoim rodzicom, że jak się obudzisz, to od razu do nich zadzwonisz. Na górze przygotowałem Ci łóżko i coś do spania. .- tłumaczył chłopak
- Jejku, jaki ty jesteś kochany.. Naprawdę wszystko załatwiłeś?
- Tak, spokojnie, i zrobiłem Ci herbatę.. podał mi kubek i pocałował w czoło.
- U góry masz łazienkę i pokój, ja będę spał na dole w tym pokoju obok kuchni. No chyba, że chcesz spać na dole to okej.- uśmiechnął się.
- Może być góra- powiedziałam i wstałam z kanapy.- To w takim razie dobranoc. Wysłałam mu buziaka.
- Dobranoc słońce- patrzył na mnie tak długo aż nie zniknęłam w głębi schodów.
 Znalazłam się na górze. W pierwszym momencie przestraszyłam się, bo byłam sama na piętrze, wszystkie drzwi pootwierane, no i oczywiście ciemno. Doszłam do mojego pokoju i skierowałam się do łazienki, po czym wzięłam szybki prysznic. Wskoczyłam w koszulkę Mateusza i pomknęłam do łóżka. Było w nim tak cieplutko, że chciałam w nim pozostać na zawsze. Na dworze serio była niezła wichura. Ciągle grzmiało, i błyskało się. Założyłam na głowę kołdrę, aby jakoś zasnąć. Nie wychodziło mi to, i w pewnym momencie ze strachu, nawet nie wiem kiedy, wylądowałam przed drzwiami do pokoju Matiego.
Zapukałam i weszłam. Tam też ciemno, ale widać było łóżko i śpiącego w nim Mateusza.
- Mati?...- pytałam- nie słyszałam odpowiedzi
- Mati?..- powtórzyłam, ale tym razem potrząsnęłam jego ramię.
- Co słonko, coś się stało? ?  Potrzebujesz czegoś? (kochałam jak tak do mnie mówił)- zapytał chłopak, gdy się przebudził
- Nie, niczego nie potrzebuję, ani nic się nie stało, ale strasznie boję się tej burzy. Dziwne, ale mam tak od dziecka. Bardzo przepraszam, że Cię obudziłam, ale nie obraziłbyś się gdybym położyła się obok?- zapytałam, i cieszyłam się, że jest ciemno, a Mateusz nie widzi mojej twarzy. ( Na pewno zawstydzonej)
- Nie przepraszaj, to żaden problem, to jest szczęście, że w ogóle tutaj jesteś, i że w ogóle Cię mam!!- powiedział Mati i złapał mnie po omacku za dłoń.- I nie ma sprawy, wskakuj- dodał po czym odchylił kołdrę, abym mogła pod nią wejść.
- Dziękuję Ci
- Śpij słodko i śnij o mnie- szepnął, i przykrył mnie, a sam się odsunął, abym nie czuła się skrępowana.
Teraz mogłam spać. Ja, ciepłe łóżko i Mateusz obok. Czyż to nie jest piękne?
Znów zaczęłam zasypiać, kiedy poczułam rękę Mateusza na mojej talii. Przysunął się do mnie i przytulił najczulej jak to tylko było możliwe. Teraz dopiero uświadomiłam sobie, że go kocham, i nie będę mogła bez niego żyć. Jego twarz wtulona była w moją szyję. Byłam od niego odwrócona,a on przywarł do mojego ciała. Teraz tworzyliśmy jedność....A on dalej spał... W końcu i mnie dopadła senność...

Mam nadzieję, że się spodobało.. Zapraszam już niedługo na kolejne części.. :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz