sobota, 26 października 2013

Historia pewnej miłości... ,,Spotkanie''

Hej, a więc dzisiaj zaczynam nowy ciąg nowej historii. To jest moja druga opowieść, i mam nadzieję, że będzie lepsza od poprzedniej. Proszę o komentarze i zostawcie po sobie jakiś ślad, gdyż nie wiem, czy warto pisać. Życzę miłego czytania.


.....................


W końcu piątek. Wracałam ze szkoły jak zwykle zatłoczonym autobusem. Na szczęście miałam miejsce siedzące.  Dzisiaj w szkole nie było nic ciekawego. Sprawdzian z matmy, potem jeszcze chemia, ale całe szczęścia jadę już do domu. Zazwyczaj wracam samochodem, albo z moim tatą, albo z bratem, jednak dzisiaj nikomu nie pasowało, aby po mnie przyjechać. Zmuszona zostałam do podróży autobusem. Niestety to nie takie łatwe, bo aby dostać się do domu muszę przesiąść się w inny numer autobusu. Całe szczęście ten drugi zazwyczaj jest prawie pusty. No dobrze, ale przejdźmy do mnie. Mam na imię Ania i chodzę do drugiej klasy Liceum.
Za rok będę pisała maturę. Jestem w klasie biologiczno-chemicznej w jednym z najlepszych Liceów w mieście, więc moja przyszła matura to rozszerzona chemia i biologia. Tylko te przedmioty zachęcają mnie do nauki, i tylko one wydają mi się ciekawe. Po Liceum mam w planach studia a dokładnie Medycynę. Uwielbiam dzieci, interesuję się chemią i biologią, więc połączyłam te zainteresowania i postawiłam sobie cel: Zostać pediatrą. Mam nadzieję, że mi się to uda. A i jeżeli chcecie wiedzieć to nie mam chłopaka. Nie dlatego, że nikt mnie nie chce, ale dlatego, że nie spotkałam jeszcze takiego, który zainponowałby mi całym sobą. O! to mój przystanek. Wysiadłam z ,,piętnastki'' i zobaczyłam na rozkładzie o której będzie mój drugi autobus. Co? Za 20 minut?- zdenerwowałam się, bo to w końcu piątek, a ja miałam czekać na głupi autobus 20 minut. !!?  Ok, no trudno, zabrałam torbę i ruszyłam w kierunku ławki. Usiadłam, i włączyłam muzykę przez słuchawki. Szybciej mi minie czas- pomyślałam troszeczkę zdenerwowana. Na przystanku nikogo nie było oprócz mnie. Słońce pięknie świeciło i ogrzewało każdą istotę w tym mieście. Słuchałam mojej ulubionej muzyki, gdy w pewnym momencie poczułam, jak ktoś mnie stuka w ramię. Automatycznie w odruchu zdjęłam słuchawki i odwróciłam głowę w bok, aby zobaczyć kto to jest i czego ode mnie chce.
Był to jakiś chłopak, na oko miał gdzieś ze dwadzieścia lat. A jaki był przystojny...Nie wyobrażacie sobie tego jaki cudowny. Był szatynem o mocno piwnych oczach, krótkich włosach i bardzo wysportowanym ciele. Na sobie miał dżinsy i koszulę, jednak pozwalała ona zobaczyć jego wyrzeźbione ciało.
- Tak?- zapytałam chłopaka, jednocześnie chowając słuchawki do torby.
- Sorki, możesz mi powiedzieć, która jest godzina?, zapomniałem wziąć z domu komórkę.- rozpoczął rozmowę.
- Nie ma sprawy- odpowiedziałam i sprawdziłam która jest godzina, wedle jego prośby. - Jest 16.03.
- O dziękuję Ci, i przepraszam, że przeszkodziłem. A na jaki autobus czekasz?
- Nie no spoko, i tak już zaczęło mi się nudzić bo czekam tu już jakieś 15 minut. Czekam na jedenastkę.- odpowiedziałam chłopakowi. Dziwne, ale przez całą rozmowę, nie oderwaliśmy od siebie wzroku ani na moment....
- O to w takim razie nadszedłem, aby zabić Twoją nudę. Jestem Mateusz i też czekam na jedenastkę.- powiedział to, uśmiechnął się i podał mi rękę.- Więc jak, mogę teraz ja Cię trochę ponudzić? - teraz do mnie mrugnął.
- Ania- miło mi.- też podałam mu rękę. Jeśli chcesz to czemu nie. Tylko nie zanudź mnie na śmierć. - oboje się roześmialiśmy.
- No dobrze, a więc skąd wracasz piękna istoto?- zapytał, a ja jak jakiś burak czułam jak robię się czerwona.
- Ze szkoły, ale jaka piękna istoto? Chyba pomyliłeś dziewczyny, albo oślepia Cię Słońce.- uśmiechnęłam się, ale rumieńce nie chciały mnie opuścić.
- Nie, nic mnie nie oślepia, bo widzę Twoje rumieńce.- powiedział to trochę dziwnym tonem, ale takim aby się pośmiać.- a gdzie chodzisz do szkoły?
- Jestem człowiekiem, a dokładnie dziewczyną, a nie jakąś tam istotą, a te Twoje,, rumieńce'' to żadne rumieńce, po prostu jest mi gorąco.- zezłościłam się na niego. Otworzyłam wcześniej wyciągniętą książkę, i zaczęłam udawać, że ją czytam. A po chwili dorzuciałam:
- A do szkoły chodzę na Kwiatową, do drugiej Liceum. I znowu udałam, że czytam dość grubą lekturę.
- Nie złość się na mnie Aniu. Dopiero się poznaliśmy, no dobrze, żartowałem z tymi rumieńcami.- ja jednak wiedziałam, że nie żartował, bo przecież to faktycznie były rumieńce, ale widocznie chciał mnie poznać. Dalej się nie odzywałam. - złościsz się?- wyglądasz jeszcze ładniej gdy się denerwujesz.
- Czy mógłbyś przestać rzucać takimi tanimi tekstami? Podryw na takie teksty dawno wyszedł z mody. Co, pewnie jesteś kolejnym kolesiem, który zalicza panienki poznane na przystanku autobusowym, co?- w końcu się odezwałam, ale niezbyt miło.
- Po pierwsze nie jestem żadnym kolesiem zaliczającym laski, a po drugie nie chciałem, żebyś się zdenerwowała. Chciałem tylko Cię poznać. Ale okej, chyba masz zły dzień. Dam Ci spokój- uśmiechnął się serdecznie. Tak, że dostrzegłam w jego oczach serio
normalnego chłopaka.
- Nie, przepraszam, ale nie raz już spotkałam chłopaka, który zaczynał podryw na takie teksty. Chociaż w  ogóle nie mówił tego na serio. No to teraz może Ty mi powiesz, coś o sobie?
-  Rozumiem, Wy dziewczyny jesteście już uczulone na takie zachowania, ale ja mówiłem to na serio.- mówiąc to uśmiechnął się tak miło i słodko, że poczułam, że w końcu poznałam kogoś ,,normalnego'', ,,dojrzałego''. Od razu przestałam się na niego gniewać. - A więc jak już mówiłem jestem Mateusz i studiuję prawo. Jestem na trzecim roku i mam 21 lat. A ty jesteś w Liceum, tak? Druga klasa, czyli masz 17 latek? Niedługo osiemnastka... Będzie balanga..- rozgadał się.
- Tak, za niecały rok.. Ale czy balanga, to nie wiem. Jestem osobą, która nie przepada za imprezowaniem. I tak, mam 17, ale nie latek, tylko lat.- udawałam poważną, do momentu,gdy Mati się na mnie nie spojrzał i nie uśmiechnął.Wtedy ja też się roześmiałam.- Powiadasz, że studiujesz prawo? No muszę Ci powiedzieć, że jestem z Ciebie dumna.- zażartowałam.
Mateusz zaśmiał się i powiedział:
- Ja z siebie też.  A ty na jakim profilu się uczysz?
- Klasa medyczna.
- Mmm, będziesz panią doktor. Jestem z Ciebie dumny.- Roześmialiśmy się.-O patrz nasz autobus. - zauważył Mateusz.
- No w końcu. Już myślałam, że nie przyjedzie i będę zmuszona wracać na pieszo. - powiedziałam to i wstałam zabierając swoje rzeczy.
- Nie byłabyś zmuszona, bo ja z chęcią bym Cię zaniósł.- uśmiechnął się i puścił  oczko. Okej to wchodźmy, panie przodem- przepuścił mnie w drzwiach.
Gdy jechaliśmy dosyć dużo jeszcze rozmawialiśmy. Mateusz zapytał mnie o numer telefonu. Byłam nim tak bardzo zachwycona, ze chciałam dać mu ten numer.
- Serio zależy Ci na moim numerze? Czy po prostu brakuje Ci do kolekcji?
- Już mówiłem, że nie prowadzę żadnej kolekcji numerów telefonów, ani zaliczeń lasek. Nie mów już tak, bo teraz ja się na Ciebie obrażę- zażartował.
 Serio chciałam mu go dać, Jednak w ostatniej chwili powiedziałam:
- Mam facebook-a, więc jeśli naprawdę Ci zależy znajdziesz mnie. Wiesz o mnie już na tyle dużo, a więc ,,chcieć to móc''- powiedziałam to i już był mój przystanek. Zanim opuściłam autobus uśmiechnęłam się.
W autobusie byliśmy sami. Przez zamykające się drzwi usłyszałam tylko:
-Obiecuję....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz